Jeżeli
mogłabym wymienić jakiś klasyczny, najbardziej wyeksploatowany i jednocześnie
najlepszy motyw w kulturze, to jest nim walka dobra ze złem. Mamy głównego
bohatera lub bohaterów, którzy odkrywają swoje możliwości i okazuje się, że
muszą się oni przeciwstawić pewnej osobie lub sile, która w ostatecznym
rozrachunku zagraża nie tylko im. I mogłoby się wydawać, że jest to motyw do
cna już przewidywalny i nic nowego nie można już do niego dodać... czyżby?
Evanna
Shamrock w drugiej części historii z serii "Signum Sanguinem"
podzieliła fabułę na kilka równorzędnych części. To Uciekinier, który pogrążony
w Otchłani próbuje uniknąć wszystkiego, co najgorsze. Oliver Acris, psycholog
kryminalny staje przed obliczem trudnej zagadki, jaką jest śmierć jednego z
więźniów. I to nie byle jakiego, tylko oskarżonego o morderstwo żony Andrzeja Zimmermana.
A Naznaczeni, czyli Eli, Maks, Aggie i Kamil próbują odkryć, co właściwie
chciała im przekazać Józefina. Czy miała ona jakieś znaczenie w walce, w której
swój los przypieczętowali rodzice Jojo?
"Sam zatrułeś swoją krew najsilniejszą z trucizn - próżną ambicją."
O
całej serii "Signum Sanguinem" jestem w stanie rozpisywać się długo, lecz
moim celem jest w jakiś sposób zachęcić czytelników do sięgnięcia po tą
wyjątkową historię. Ale czy literatura nie powinna bronić się sama? Jestem pod
wielkim wrażeniem jak osoba dwudziestokilkuletnia jest w stanie prowadzić
skomplikowane i pełne zawiłości fantastyczne uniwersum i to wszystko jeszcze
trzyma się kupy! Wszystkie opisane elementy układanki idealnie do siebie
pasują, a jeżeli z początku pojawiają się wątpliwości, później z pewnością
zostaną one rozwiane. Tutaj wszystko ma znaczenie, nawet jeżeli z początku
wydaje się irytującym błędem. Nawet imiona bohaterów, choć pozornie
przypadkowe, mają znaczenie i odbicie w osobowości bohatera, a nawet jego
późniejszym losie.
Bardzo
się cieszę, że autorka zrobiła dość duży krok naprzód od czasu wydania
pierwszej części, czyli "Mroku". Chaos narracyjny ustąpił miejsca
poruszającym opisom uczuć głównych bohaterów, ich wewnętrznej walki o samych
siebie a także rozważań na temat tego, co przyniesie im los. Fabularnie również
jest zaskakująco. Evanna Shamrock odważyła się nawet wprowadzić do historii
kilka elementów historii szpiegowskich. Obok kryminalnych wątków związanych z
Acrisem całość tworzy mimo wszystko spójną całość, mimo tego że wątki pozornie
dotyczą kompletnie odrębnych elementów historii.
"Porządek w Auditium? Nie słyszał o tym od jakiegoś czasu. Zupełnie tak, jakby miasteczko stało się siedliskiem nieuleczalnej choroby. Tak zaraźliwej, że każda dotknięta nią osoba umierała w konwulsjach, przekazując swoje cierpienia kolejnym ludziom."
To
właściwie czego mi brakuje? Choć wiem, że autorka stara się rozwijać w tym
kierunku - chciałabym dużo lepiej poznać bohaterów pobocznych, choć równie
ważnych w całej tej historii o Jojo. Marzy mi się dużo lepsze rozwinięcie
postaci Maksa i Aggie. W "Świetle" autorka pokusiła się na
przedstawienie czytelnikom jednej z postaci dużo bliżej. Czekam na to, co
zostanie nam przedstawione w "Naznaczonych".
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Evannie Shamrock.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz