Choć
mówi się, że ludzie dzielą się na miłośników psów lub kotów, to najczęściej
słyszy się, że to pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Wierni
towarzysze, kompani w przygodach i kłopotach, a nawet cisi bohaterowie, którzy
przyczynili się do uratowania życia wielu ludzi, nie zawsze dosłownie. W. Bruce
Cameron wykorzystał to przywiązanie ludzi do psów i stworzył opowieść, w której
to właśnie one grają główne role. Ich oczami świat wydaje się dziwnie prosty i
sprowadzony do kilku podstawowych wartości, lecz jest coś, to wśród nich wybija
się przed szereg. Każdy piec ma w swoim życiu do spełnienia misję. I
jakakolwiek by ona nie była, jest ona celem nadrzędnym. Choćby to miało być po
prostu... kochanie właściciela bezwarunkowo.
"Był
sobie szczeniak. Ellie" to historia w pewnym stopniu już znana,
przedstawiona w pierwszej książce autora "Był sobie pies". Ellie to
suczka owczarka niemieckiego, która od samego początku wykazywała niezwykłe
cechy, które wyróżniły ją wśród rozbrykanego rodzeństwa. Dlatego zauważył ją
Jakob. Tak właśnie Ellie trafiła na długą i pewną wybojów ścieżkę, która miała
doprowadzić ją do prawy w policji. Tresowana od samego początku w kierunku
szukania zaginionych stopniowo staje się najlepsza w swoim fachu. Niezawodny
węch i wewnętrzny upór pozwolił uratować życie wielu osób. Od małych dzieci,
które przypadkowo odłączyły się od swoich opiekunów, bo starsze, schorowane
osoby, które po prostu zapomniały dlaczego wyszły z domu i jak do niego wrócić.
Niestety, wśród psich dramatów dzieją się także te ludzkie, dlatego Ellie stara
się wciąż i wciąż dostosowywać do nowej sytuacji, jednocześnie pozostając
najlepsza w tym, co robi. I choć nie do końca ma tego świadomość, ze swoich
właścicieli również wydobywa to, co z nich najlepsze. Widać to w szczególności
w relacji z jej drugą właścicielką, Mayą.
W.
Bruce Cameron wyczuł dokładnie, w którą stronę uderzyć, żeby wywołać
odpowiednie emocje. Jego książki co chwilę stają się prawdziwymi hitami, jedna
z nich została nawet zekranizowana. I mam wrażenie, że jego twórczość zyska
jeszcze większą ilość fanów chociażby ze względu na prostotę i jednocześnie
głęboką mądrość, która płynie ze stworzonych przez niego historii. "Był
sobie szczeniak. Ellie" to przecież historia o dążeniu do spełnienia
marzeń, o uporze, o determinacji i o bezwarunkowych uczuciach. W dodatku
napisana w stylu, który jest przystępny szczególnie dla młodszej widowni. Dla
dorosłych mógłby wydać się minimalnie infantylny, lecz jak inaczej mógłby
opowiadać o swoim otoczeniu pies? To właśnie doprowadza do tego, że czytelnik
od razu zakochuje się w tej książce. Bo może wyobrazić sobie, że jeżeli pies
pewnego dnia by przemówił, to właśnie w taki sposób wyrażałby swoje myśli.
Dla
miłośników psów i nie tylko. Perfekcyjna lektura na luźny dzień, a także na
chwile trudności, kiedy potrzebna jest chwila oddechu i zanurzenie się w
prostej historii, która mimo wszystko pozostanie z nami na dłużej. Piękna,
wzruszająca, mądra i pełna emocji.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Kobiece Young.
Uwielbiam takie książki <3 czytałam od tego autora "Psiego najlepszego" ;)
OdpowiedzUsuńCałym sercem kocham zwierzaki, więc książki tego autora są moim must have :) Byłam w kinie na "Był sobie pies" i do teraz jestem pod ogromnym wrażeniem. Niesamowita historia.
OdpowiedzUsuńKsiążkowy Zakątek