niedziela, 6 maja 2018

#42. Bezdech - Grzegorz Kapla


                Okazuje się, że wiele wydarzeń z przeszłości może mieć wpływ na to, co znamy teraz, nawet jeżeli wydarzenia te pozornie nie mają ze sobą związku. "Bezdech" Grzegorza Kapli jest debiutem, w którym autor starał się nakreślić to, jak życie pewnego chłopca, a później mężczyzny żyjącego w tych najtrudniejszych czasach dwudziestego wieku, może mieć wpływ na to, co stało się z pewnym mężczyzną, który zmarł w wypadku samochodowym. Dodatkowo na brzegu Wisły zostaje odnalezione ciało młodej dziewczyny, z pewnością innej narodowości niż polska. Czy te dwie sprawy mogą być ze sobą powiązane?  

                Autor niewątpliwie osiągnął sukces, jeżeli chodzi o konstruowanie głównych bohaterów, a w tej historii z pewnością pierwsze skrzypce gra Benedykt, posiadający w swoim życiu kilka nazwisk, żyjący w czasie okupacji, kiedy to Żydzi byli niemile widziani na terenie Polski, a następnie osiągający sukcesy w karierze zawodowej jako dziennikarz i fotograf, kończąc na zachwycającej karierze politycznej. Okazuje się jednak, że przeszłość, której w pewnym sensie wciąż się wypierał, ma powrócić do niego ze zdwojoną siłą, a raczej z nazwiskiem pewnej młodej dziewczyny, którą pamiętał z czasów, kiedy życie nie było dla niego zbyt łaskawe. 


"-Anna Kwiecień - uśmiechnął się stary esbek. - Mówi to panu coś, panie amerykański?"

                Z drugiej strony mamy współcześnie działającą Olgę Suszczyńską, która początkowo zajmuje się tajemnicą zwłok znad Wisły, a następnie na prośbę swojego szefa udaje się w podróż, by dowiedzieć się, czy pewna sprawa sprzed lat mogła zakończyć się w inny sposób. Okazuje się, że nic w życiu nie jest takie, na jakie wygląda. Olga sama w sobie jest bohaterką przypominającą mi odrobinę Joannę Chyłkę z serii książek Remigiusza Mroza. Twarda, bezkompromisowa i ironiczna, jednocześnie skrywa w sobie pokaźne pokłady smutku i tragedii, która trzyma jej pamięć w swoich sidłach i za żadne skarby nie chce puścić. 

"Zdarzają się, nie powiem, małżeństwa do śmierci. Ale to już zabytki. Niedługo będzie się do takich wycieczki prowadzić, jak do zamków, katedr, muzeów. Małżeństwo, prawdę mówiąc, to dzisiaj spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Upada, zakłada się drugie. I się kręci, aby jakoś, aby dalej, aby do końca."

                Co do reszty... nie do końca tego się spodziewałam. W pewnym momencie cała historia zaczęła mi się rozjeżdżać i gubiłam się w pytaniach w stylu "a co ma piernik do wiatraka?". Część wątków, w mojej opinii, to niestety zmarnowany potencjał. Tak jak chociażby rozwiązanie wątku ze zwłokami dziewczyny z początku powieści. Mimo że zakończenie wybrzmiewa i, wydaje mi się, jest dokładnie takie, jakie wyobrażał sobie autor pod względem emocjonalnym, to miałam wrażenie, że cały ten wątek jest doklejony tutaj na siłę i w ogóle nie o to w całej tej historii chodziło. Jednakże, przyznaję to z czystym sercem, wątek Benedykta od samego początku zachwyca. W pewnym momencie nie do końca wiedziałam, jak skończy, ale jego historia pięknie zatacza koło, za co wielki szacunek dla autora. A pod kątem wykonania samego w sobie... nie mam nic do przekleństw w książkach, bo każdy człowiek przeklina w mniejszym lub większym zakresie, jednakże tutaj było ich wyjątkowo zbyt dużo, co w pewnym momencie zaczęło już przeszkadzać. Ale to już kwestia gustu.

                Podsumowując, "Bezdech", jak na debiut literacki, jest historią bardzo dobą, choć mam wrażenie, że nie do końca dopracowaną w ogólnym zarysie. Mimo to, jak zawsze polecam przekonać się na własnej skórze, co ma do zaoferowania autor i mam nadzieję, że kolejne jego powieści będą coraz lepsze. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Burda Książki

http://www.burdaksiazki.pl/

2 komentarze :

  1. Czas akcji trochę mnie odstrasza, ale bardziej martwi mnie to niedopracowanie. Z tym gatunkiem różnieu mnie bywa i podobają mi się tylko naprawdę świetne powieści, tak więc chyba sobie podaruję tę pozycje.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, mnie spodobały się przeskoki czasowe, chociaż ostatecznie myślałam, że cała sprawa zakończy się z hukiem, a ledwie mną poruszyła :) Trochę przeraża mnie fakt, że ja nie zwróciłam uwagi na wulgaryzmy :D chyba już całkiem ze mną źle.

    OdpowiedzUsuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators