Jest coś, co w powieściach
historycznych, szczególnie tych opisujących jakieś wielkie konflikty zbrojne,
porusza mnie zawsze i chyba nigdy nie przestanie. Chodzi mi o bohaterstwo
ludzi, o przekonanie, z jakim starają się walczyć o przyszłe bezpieczeństwo zarówno
swoje, jak i innych. Nie boją się stanąć ze śmiercią twarzą w twarz, wierząc w
to, że ich starania pomogą uzyskać upragniony cel. Jednak w przypadku, kiedy za
broń chwytają młodzi ludzie, często dzieci, cała historia nabiera dużo większej
mocy. Bo czytając o tym, jak młodzież kocha wolność i jest w stanie wiele dla
niej poświęcić, stając ramię w ramię z dorosłymi, zaprawionymi w boju
żołnierzami, czuję nic tylko przejmujący smutek, a także wielki szacunek.
Dlatego "Lwowski Ptak", gdzie główną bohaterką jest piętnastolatka
zakochana w swojej ojczyźnie, okazał się dla mnie wyjątkową pozycją.
Zaskakującą, mocną w swoim przesłaniu i niesłychanie wciągającą.
Antonina doskonale wie, że w
żołnierskich szeregach niewiele jest kobiet, a jeżeli już są, to nie są
traktowane zbyt poważnie. Dlatego kiedy na ulicach jej ukochanego Lwowa
dochodzi do starcia z żołnierzami Ukrainy, dziewczyna ścina włosy, wkłada
ubrania swojego starszego brata i pod zmienionym imieniem zgłasza się na
ochotnika do wojska, gdzie po krótkim czasie trafia w samo serce
niebezpieczeństwa. Szybko okazuje się, jak twierdziło wielu otaczających ją
żołnierzy, odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu ze względu na swoją
zwinność i szybkość w przekazywaniu rozkazów sąsiednim jednostkom, a także
zważywszy na to, jak szybko przyswaja sobie obsługę broni. Jednocześnie jednak
Tonia staje twarzą w twarz z tym, co w wojnie najgorsze. Przeżywa pierwszą
śmierć zadaną z jej własnej ręki, z udręką staje się świadkiem utraty życia
tych, z którymi dopiero co rozmawiała. Ukojeniem w jej skołatanych nerwach
staje się dziennik, w którym zapisuje wszystko to, co chciałaby powiedzieć
swojemu ukochanemu bratu, kiedy wreszcie się spotkają. Czy to na froncie,
walcząc ramię w ramię w obronie Lwowa, czy to już w wolnym, wyzwolonym mieście.
-Obywatele, Polacy! - krzyczał "Zyga". - Wszystkich patriotów
wzywam do czynu. Dom Technika walczy. Nie pozwólmy Rusinom na samowolę.
Przyłączcie się do nas. Tylko zdecydowane działanie może wskrzesić Polskę.
Na samym początku chciałabym
zwrócić uwagę na ogrom wiedzy, jaką wykazał się autor w opisywaniu tej
historii. Przyznaję, Piotr Tymiński ma niesłychany talent w opisywaniu
historycznych wydarzeń, a szczególnie scen typowo akcyjnych. Ma się wrażenie,
jakby autor sam brał udział w tych strasznych wydarzeniach i opisywał, co
widział.
Czytelnik od samego początku
zostaje wrzucony w wir wydarzeń, dużo się dzieje i niewiele tutaj miejsca na
oddech co, przyznaję, trochę mi przeszkadzało. Brakowało mi tutaj momentów ze
zwolnionym tempem, chociażby po to, żeby zorientować się w czasie i
przestrzeni. Takimi momentami były chociażby listy Toni do jej brata, jednak
było ich zbyt mało, by nie odczuć wrażenia chaotyczności. Jednak wiąże się z
tym także coś, co ostatecznie uznaję za plus dla Lwowskiego Ptaka, a mianowicie narracja oczami nastolatki. Autor
dopasował styl tak, aby pasował zarówno do głównej bohaterki, jak i jej czasów,
dlatego całość nabrała realizmu./div>
Przyznać trzeba, że Lwowski Ptak został napisany z dużą
dbałością o szczegóły. Jednocześnie autor opisał całą historię w sposób
wciągający, co w połączeniu z lekkim piórem dał historię pełną akcji, z
charyzmatyczną główną bohaterką, dzięki czemu płynie się przez opowieść w
zastraszająco szybkim tempie. Jest to także piękny hołd dla młodych ludzi, którzy
oddali życie w obronie wolności, czy to w przypadku obrony Lwowa, czy w każdym
innym.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorowi, Piotrowi Tymińskiemu oraz:
Nie słyszałam o tej książce, ale z chęcią przeczytam. Zwłaszcza, że lubię historię osadzone w czasach wojennych, a tak na prawdę mało ich znam z rejonów Lwowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com