czwartek, 7 lutego 2019

W czasach, kiedy liczy się tylko zwycięstwo... "Ostatnie Królestwo" - Bernard Cornwell [#80]


                Bernard Cornwell, angielski twórca powieści historycznych i thrillerów, jest mi znany głównie za sprawą Trylogii Arturiańskiej, która kilka lat temu świeciła triumfy na naszym rynku wydawniczym. Nigdy nie miałam okazji zmierzyć się z twórczością Cornwella, dlatego kiedy w Polsce ukazał się pierwszy tom Wojen Wikingów, uważanych przez wielu za najlepszą serię tego autora, uznałam to za swoją szansę. Jednak jednocześnie pojawiły się we mnie wątpliwości, które zapewne mają także ci, którzy od zawsze wzbraniają się przed takimi wielotomowymi seriami historycznymi, które, nie ukrywajmy, mogą czytelnika zniechęcić trudną formą czy toporną fabułą. Jak więc jest w przypadku Ostatniego Królestwa


 Na imię mam Uhtred. Jestem synem Uhtreda, który był synem Uhtreda, którego ojca także zwano Uhtredem. [...] Śnię o tych omywanych falami, dzikich terenach rozciągających się pod smaganymi wichrami niebem, Marzę o nich i wiem, że nadejdzie dzień, kiedy odbiorę je tym, którzy je ukradli. 

                W IX wieku Anglię trawiły konflikty zbrojne. Ich ziemię najeżdżali Duńczycy, nazywani powszechnie wikingami, którzy szukali na angielskich ziemiach urodzajnych miejsc, których tak brakowało w ich ojczyźnie. W Northumbrii, jeden z Duńczyków, długowłosy i pewny siebie wojownik, rzuca pod nogi władcy głowę jego najstarszego syna. Rozpoczyna się krwawa wojna, która w kolejnych latach miała skazać setki mężczyzn na śmierć. Wśród tego zgiełku, na mordercę swojego brata rzuca się dziesięcioletni chłopiec, zafascynowany światem dorosłych mężczyzn chciał udowodnić, że nikt nie może plamić honoru jego rodziny. Jednak cóż może zrobić dziecko w obliczu potężnej, niepokonanej armii, która zalewała angielskie ziemie niczym zaraza? Mały Uhtred trafia na stronę Duńczyków. Początkowo miał być jeńcem, ewentualną kartą przetargową w rozmowach z angielskimi władcami. Któżby się spodziewał, że ten mały chłopiec stanie się dla potężnego Ragnara, dowódcy wojsk Duńczyków, praktycznie synem? Czy kolejne rejony Anglii skazane są na porażkę pod ciężkim butem duńskich wojsk? I jaką rolę w konflikcie odegra dorastający Uhtred? Po czyjej stanie stronie?

                Historię poznajemy z punktu widzenia dorosłego, doświadczonego już przez życie głównego bohatera, który opowiada o swoim życiu od momentu, kiedy trafił pod skrzydła wrogiego wojska, jeszcze w dzieciństwie. Dlatego czytelnik doskonale wczuwa się w sytuację chłopca, który chłonie wszystko, co go otacza niczym gąbka, jednocześnie wypracowując swoje własne poglądy i wizję własnej przyszłości. Nie brakuje tutaj młodzieńczych błędów, które z humorem Uhtred sam komentuje. Główny bohater trafia  do zupełnie innego świata, który swoimi urokami wciąga i staje się nową ścieżką życia. To porywczy, pełen dumy młody człowiek, który z wiekiem uczy się, co naprawdę ważne i co czyni prawdziwego mężczyznę. Zwycięstwo? Miecz? A może kobieta? 


-Walczysz jak diabeł. To twój pierwszy mur tarcz?

- Pierwszy - przyznałem.

- Śmiem twierdzić, że nie ostatni.

Miał całkowitą słuszność.

                Autor w interesujący sposób zderza ze sobą obie strony konfliktu nie tylko pod względem zbrojnym. W tamtych czasach Anglicy byli bogobojnymi chrześcijanami, poświęcającymi czas na modlitwę i pokutę za wyrządzone grzechy. Tymczasem pogańscy Duńczycy ukazani zostali jako wojownicy wierni wielu bogom, którym składali ofiary. Szczególnie ważny był tutaj sam Odyn, ku czci którego mężni wojowie oddawali życie na polu walki. 

                Bernard Cornwell w mistrzowski sposób operuje piórem. Wyraźnie nakreśla osobowości bohaterów, szczególnie głównego, rzucając go w wir decyzji z pozoru niemożliwych do podjęcia. Dodatkowo w scenach batalistycznych czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w samym środku walki, a autor nie oszczędza nawet tych najbardziej brutalnych szczegółów. I wreszcie - zaskakujące różnice w obu społecznościach, określone wyraźnie szczególnie w momentach, kiedy Anglicy i Duńczycy ścierają się z dala od pola bitwy. 

           W powieściach historycznych, zwłaszcza wielotomowych i, co za tym idzie, wielowątkowych, czasem czytelnik gubi się w politycznych zawiłościach, stylizacjach językowych i w topornej fabule, która wydaje się w ogóle nie ruszać do przodu. W Ostatnim Królestwie tego nie ma. To historia pełna akcji, choć wielowątkowa, to złożona z najwyższą starannością, wszystko ma tutaj znaczenie. I, co najważniejsze, historia Uhtreda przedstawiona została w przyjemnej, łatwej do przyswojenia formie, dzięki czemu czytelnik może przepaść na długie godziny jak przy najlepszej powieści fantasy. Jak dla mnie - majstersztyk - i to pod każdym względem. A to dopiero pierwszy tom. Już nie mogę się doczekać kolejnych! 


https://www.otwarte.eu/

               

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators