piątek, 8 marca 2019

Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu? "Zakręty losu" (tom I) - Agnieszka Lingas-Łoniewska [#86]


Twórczość Agnieszki Lingas-Łoniewskiej przewijała się gdzieś dookoła mnie praktycznie od samego początku, kiedy zaczęłam recenzować, czyli od kilku dobrych lat. Jednak dotychczas jakoś mijałyśmy się ze sobą, aż do teraz. Na rynku niedawno pojawiło się wznowienie najpopularniejszej serii autorki, i stało się to dla mnie szansą na poznanie twórczości lubianej polskiej pisarki. Jak więc zaczęła się zawiła historia braci Borowskich? Zaczęła się dużo wcześniej, jednak nabrała tempa w momencie pojawienia się na horyzoncie pewnej ślicznej, ciemnowłosej dziewczyny z zamiłowaniem do koszykówki.


Wydawało się, że Kaśka Matczak ma relatywnie ułożone życie. Jednak zrozumiała jak bardzo ta myśl jest błędna w chwili, kiedy jej samotny dotychczas ojciec odnalazł nową miłość, z którą zdecydował się wziąć ślub i zamieszkać wspólnie z nią i jej córką, Małgosią. Dziewczyny okazały się zupełnie inne, co często prowadziło do słownych utarczek, drwin i napięcia w domu. I tak zamiast nastawionej pozytywnie przyrodniej siostry Kasia zyskała jedno z najpoważniejszych źródeł problemów w jej zarówno teraźniejszym, jak i późniejszym życiu. Gośka bowiem miała chłopaka, Krzyśka Borowskiego, przystojnego i ambitnego syna pary znanych w mieście prawników. Problemy zaczęły się w momencie, w którym w parku niedaleko swojego domu Krzysiek wpadł na Kaśkę podczas jazdy na rowerze. Mówią, że serce nie sługa, lecz konsekwencje ich decyzji mogą pociągnąć za sobą lawinę zarówno tych dobrych, wartych zapamiętania chwil, jak i dramatów przepełnionych bólem, które tkwią jak nieznośna zadra w sercu.

A kiedy na horyzoncie pojawia się znienawidzony starszy brat Krzyśka, Łukasz, sprawy zaczynają biec w niebezpiecznym kierunku. Czy dwóch braci może się tak bardzo różnić? Co zwycięży: miłość, strach, rozsądek? Jedno jest pewne. Od teraz trudno będzie odnaleźć spokój.

Stała jeszcze przez chwilę, czując, jak mocno bije jej serce, choć przecież nie biegała, po czym odwróciła się w drugą stronę i podążyła truchtem do domu.

Jeżeli mam być do bólu szczera, to będę: zaczynało się nieciekawie. A może nie tyle nieciekawie, co bardzo stereotypowo, trochę jak z amerykańskich filmów dla młodzieży o trudnych miłościach, miłosnych trójkątach i związanych z nimi rodzinnymi konfliktami. Jednak im dalej w las, tym coraz bardziej się wciągałam, sprawy zaczęły nabierać nieoczekiwanego obrotu, a i sami główni bohaterowie podążyli ze swoim życiem w kierunkach, jakich nie byłam do końca pewna. A kiedy nadszedł moment, kiedy bohaterowie, powiedzmy, stanęli na własnych nogach, ich historia z dramatu obyczajowego zmieniła się w pełną akcji opowieść o życiowych zawirowaniach, popełnianych błędach i walce o osobiste szczęście wbrew wszystkiemu. Zarówno Krzysiek, jak i Kaśka pokazali się czytelnikowi z kompletnie nieznanej dotąd strony i ciekawie było widzieć w głowie ich konfrontację, którą opisywała autorka. W dodatku pojawiło się mnóstwo emocji, także takich ściskających za gardło, nieoczekiwanych zwrotów akcji i niekończącego się poczucia niepokoju o życie i zdrowie dwójki głównych bohaterów. Bo autorka stworzyła ich takimi, że nie sposób nie kibicować im praktycznie od samego początku.


Jednak, jak pisałam powyżej, to seria o braciach Borowskich, więc warto wspomnieć także o tym drugim, Łukaszu. To osoba z mnóstwem tajemnic, jednak, jak się wydaje, osądzona przez lokalną społeczność dość jednoznacznie. Gdy się pojawiał, w powietrzu można było wyczuć kłopoty, nierzadko też strach. Jednak autorka nie odkryła jeszcze wszystkich kart względem niego, pozostawiając sobie pole do popisu w kolejnych częściach. Słusznie!

I wtedy Łukasz Borowski postanowił, że załatwi raz na zawsze pewną sprawę, która ciągnęła się za nim od długiego czasu. Bardzo nie lubił niedokończonych spraw.

Jeżeli chodzi o styl, jest bardzo dobrze. To jedna z tych książek, którą połyka się w jeden wieczór, autorka doskonale wie, jak stopniować napięcie i sprawić, żeby czytelnik płynął przez kolejne elementy historii bez świadomości upływającego czasu. Jedyne, co trochę gryzło mnie podczas czytania to momentami zbyt przepełnione patosem dialogi, przez które bohaterowie tracili na realności, bo jeszcze nie spotkałam ludzi, którzy rozmawialiby ze sobą w taki sposób, nawet w tych najbardziej kryzysowych momentach.

Niemniej, pierwszy tom Zakrętów losu okazał się dla mnie źródłem najczystszej rozrywki, i to na dość wysokim poziomie. Są emocje, są bohaterowie z krwi i kości, jest niepokój i jest radość. Nie bez powodu Agnieszka Lingas-Łoniewska została okrzyknięta Dilerką Emocji.

http://www.burdaksiazki.pl/

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators