Pierwszy tom serii Zakręty losu Agnieszki
Lingas-Łoniewskiej był dla mnie dużym, pozytywnym zaskoczeniem i mile wspominam
chwile spędzone nad tą książką. Bracia Borowscy kupili moje serducho już od
pierwszych stron, dlatego z niecierpliwością rzuciłam się na drugi tom serii o
charyzmatycznym rodzeństwie, czyli Braterstwo
krwi. W związku z tym w recenzji mogą pojawić się pewne odniesienia do
poprzedniej części, dlatego jeżeli czujesz zainteresowanie serią, przejdź do
niedawno opublikowanej przeze mnie recenzji, którą znajdziesz >tutaj<.
Po dramatycznych wydarzeniach
życie Katarzyny i Krzysztofa wydaje się wracać na odpowiednie tory. Ich kariery
nabierały tempa, wspólna kancelaria uzyskiwała coraz to nowych, prestiżowych
klientów i wydawało się, że para wreszcie odnalazła długo oczekiwany spokój, a
wydarzenia z przeszłości, choć tragiczne, mogą w końcu odejść w zapomnienie.
Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy, a niedawne wydarzenia zdają się
wracać jak bumerang, w dodatku ze zdwojoną siłą. Na scenę powraca również
Lukas, żeby korzystając ze swoich dawnych znajomości i wpływów móc pomóc
młodszemu bratu, który wpakował się w solidne kłopoty. I tak bracia Borowcy,
przez wiele lat podzieleni, muszą uścisnąć sobie dłonie i razem podjąć walkę z
niebezpieczeństwem, które czyha na ich rodzinę.
Jednocześnie zbieg okoliczności
sprawił, że na drodze Lukasa pojawiła się skrzywdzona przez życie Ilona, a
właściwie Magdalena. Czy stanie się ona szansą na odkupienie dawnych win i
rozpoczęcie nowego, wolnego życia?
Łukasz czuł, że wystarczyłby jeden ruch, a skręciłby śmieciowi kark,
uwalniając świat od kolejnego chwasta zabierającego tlen bardziej wartościowym
istotom.
Przyznaję, jeżeli poprzednio
mieliśmy do czynienia z pędzącą akcją, tutaj nie jest inaczej. Od samego
początku powracają do bohaterów wydarzenia z przeszłości, autorka także udziela
odpowiedzi na kilka pytań, które nie znalazły odpowiedzi w przypadku
poprzedniej odsłony serii. W Braterstwie
krwi, oprócz oczywistego, chwilowego pojednania dwójki braci ważna jest
także historia samego Lukasa, który wydaje się wysuwać w końcu na pierwszy
plan. Agnieszka Lingas-Łoniewska odkrywa przed czytelnikami wiele zawiłości
jego charakteru, ukazując czasem jego dobrą stronę. Jednak nie oszukujmy się,
Łukasz Borowski ma swoje za uszami i z tym również mamy tutaj do czynienia. Nie brakuje tutaj przemocy,
narkotyków czy handlu ludźmi.
To opowieść bardzo różniąca się
od poprzedniej. I mimo że w Braterstwie krwi
również pojawia się wątek romansowy, dość znaczący jeżeli chodzi o głównych
bohaterów, to mam wrażenie, że autorka skupiła się na czymś innym. Braterstwo krwi to przede wszystkim
historia o utraconym człowieczeństwie i próbie jego odzyskania. To opowieść o
odkupieniu, a także poświęceniu i o tym, co w życiu człowieka jest
najważniejsze. To tutaj zarówno Krzysztof, jak i Łukasz przechodzą największą
metamorfozę, brutalnie zderzając się z rzeczywistością i podejmując decyzje,
które mogą znacząco wpłynąć na ich dalsze życie. Pytanie jednak pozostaje to
samo: czy uda im się wreszcie odciąć od przeszłości i wreszcie rozpocząć życie,
na jakie zasługiwali?
Pod maską nieśmiałości i niepewności zauważył żarliwe pragnienie
miłości. Zdał sobie sprawę, że we własnych oczach w lustrze widział dokładnie
to samo. I to go przeraziło.
Mimo że bracia Borowscy w
poprzedniej części byli przedstawieni jako ogień i woda, czytelnik w Braterstwie krwi odnajduje między nimi
sporo podobieństw. Oczywiście Krzysztof nie traci swojej umiejętności
logicznego myślenia i zaradności, a Łukasz niebezpiecznego błysku w oku czy
groźnej aparycji, jednak są momenty, w których bracia zaczynali zlewać mi się
ze sobą. Szczególnie w przypadku ich kontaktów z kobietami i tym, jak się do
nich zwracali. I to właściwie jedyna rzeczy, która podczas lektury mocno gryzła
czytelnika w oczy.
I choć pozostało wciąż wiele do
wyjaśnienia, w szczególności jeżeli chodzi o życie Lukasa, to autorka
poprowadziła fabułę w, mam wrażenie, jedyny i słuszny sposób. Dzięki temu
powstała historia o życiu, poświęceniu dla drugiej osoby, pełnej pasji miłości
i o czyhającym z każdej strony niebezpieczeństwie. A także o przeszłości, która trzyma w swoich
diabelskich sidłach i nie chce puścić. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że Zakrętów losu nie dopadła ta legendarna
klątwa drugiego tomu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz