Pamiętacie
"Pierwszy Róg"? Tą historię w klimacie fantasy, którą wielu
porównywało do popularnych gier RPG z tego gatunku? Tą historię, w której autor
opowiedział epicką historię, pełną zwrotów akcji, którymi nie pogardziłby żaden
porządny thriller? Jeżeli nie, zapraszam do lektury mojej recenzji
>tutaj<. A jeżeli pamiętacie, zapnijcie pasy, bo zabieram was w daleką
podróż do Besarajnu w poszukiwaniu legendarnego "Drugiego Legionu".
Bohaterowie,
których znamy w poprzedniej części historii są z nami i tym razem. Dlatego
oprócz tego, że depczemy po piętach Havaldowi, który na nowo odkrył uroki
młodości, mamy do czynienia z jego ukochaną Leandrą, mroczną elfką Zokorą,
która oprócz tego, że wzbudza paniczny wręcz lęk wszędzie tam, gdzie się
pojawi, to na dodatek wypracowuje w sobie interesujące i ironiczne poczucie
humoru. Dzięki temu z tajemniczej bohaterki staje się nieodłącznym elementem
historii i sytuacji, w których czasami można złapać odrobinę oddechu,
jednocześnie nie tracąc na charakterze. Oprócz tego w podróż wraz z nimi
wybierają się Janos, Sieglinde wraz ze swoją nieodłączną towarzyszką Serafine,
Varosch i Poppet, która sama kryje w sobie niejedną tajemnicę. Drużyna wyrusza
w podróż do Askiru w poszukiwaniu legendarnego Drugiego Legionu, który miał
szczęśliwie powrócić, kiedy tylko mocarstwo będzie w niebezpieczeństwie.
Jednakże bohaterowie trafiają do Besarajnu, gorącej, pustynnej krainy, gdzie
rozpoczyna się prawdziwa lawina czyhających na nich problemów. Okazuje się, że
i to miejsce ma swoje własne, małe i duże zawirowania i chcąc nie chcąc, Havald
i spółka będą musieli stawić czoła temu, co przygotował dla nich los.
"Każda kobieta wie, że nie
ma czegoś takiego jak droga ucieczki. Są tylko dziury w obronie."
Droga
jest trudna, pełna życzliwych ludzi, którzy okazują się najgorszymi kreaturami
z możliwych. Czy kilkoro obco wyglądających przybyszów jest w stanie przetrwać
w tym tak odmiennym świecie, które rządzi się swoimi niepojętymi prawami? Jaką
tajemnicę kryje niemowlę cudem uratowane ze szczątków zaatakowanej i wybitej w
pień karawany?
Wiecie,
co jest w tym wszystkim najlepsze? Bohaterowie wyruszają w drogę w stronę
nowego świata, którego autor w "Pierwszym Rogu" celowo poskąpił.
Stopniowo poznajemy to, co dzieje się poza gospodą "Pod Głowomłotem",
a jednak Richard Schwartz w jakiś cudowny i dziwny sposób zachował ten
przytłaczający klimat ciasnoty i, gdybyśmy mieli do czynienia z filmem, można
by powiedzieć o "bliskim kadrze". Bo tutaj, kiedy uczestników wyprawy
jest tylko kilkoro, poznajemy ich ze wszystkich możliwych stron. Także tych
najgorszych. I nie chodzi tutaj nawet o samego Havalda, który wciąż stara się
nauczyć jak żyć z Rozpruwaczem Dusz w ręku. To także Zokora, która przekonuje
się, że nie jest niezniszczalna czy Sieglinde, która z nieśmiałej dziewczyny w zastraszająco
krótkim czasie staje się odważną młodą kobietą. Bohaterowie stają naprzeciw
najgorszym możliwym kreaturom i okazuje się, że choć pochodzą z różnych
środowisk, służą innym bogom i mają tak odmienne charaktery, stanowią niezłomny
tandem, w którym każda osoba ma swoją rolę, niezbędną dla powodzenia całej
wyprawy. Dlatego jeżeli miałabym powiedzieć, co stanowi siłę "Drugiego
Legionu", powiedziałabym, że bohaterowie.
"-Można mieć powody, by
uratować życie wrogowi. Zyskuje się przez to jego wdzięczność."
Co
do fabuły, jest ciekawie, choć nie do końca zaskakująco. To typowa opowieść
drogi, w której bohaterowie muszą dotrzeć do określonego celu, stawiając czoła
kolejnym problemom i tak, zgadliście, nie wszystko idzie po ich myśli. Są
jednak pewne momenty, w których szczerze bałam się o to, co stanie się dalej i
zastanawiam się nadal, jak autor poprowadzi fabułę w kolejnych częściach
(błagam, niech będzie ich duuużo!).
Sama
czytałam fantasy dawno temu i boję się takich rozległych, pełnych zawiłości
opowieści, przy których powinno się skupiać na każdym szczególe. Ale tego tutaj
nie ma! Mam wrażenie, że podczas pisania zarówno "Pierwszego Rogu",
jak i "Drugiego Legionu" stwierdził coś w stylu: dobra, wyjdzie w
praniu co będzie dalej i jak będzie potrzeba, będę wyjaśniał. I to mu wyszło
tak dobrze, że trudno w to uwierzyć. To nie jest przytłaczająca historia z
milionem wątków lecz przygoda, w której pierwsze skrzypce grają charyzmatyczny
bohaterowie. Reszta, choć magiczna i pełna niebezpieczeństw, odchodzi na drugi plan.
Czekam,
co będzie dalej!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz