[źródło] |
Przyszedł
czas mojej spowiedzi. To właśnie moment, w którym dzielę się z wami moją
obsesją, która trwa już pół roku i nie zapowiada się, żeby szybko miała mnie
opuścić. To coś, co w najlepszy możliwy sposób łączy wszystko, co w ostatnim czasie najbardziej mnie interesuje i sprawia najwięcej radości. To muzyka, bez
której nie wyobrażam sobie życia, historia, którą odkrywam z dnia na dzień
i w której zakochuję się coraz bardziej
i literatura, bo gdyby nie ona, nic z tego by nie powstało. Hamilton, bo właśnie o nim mowa, jest
amerykańskim musicalem, który od ponad dwóch lat jest najgorętszym tytułem na
Broadwayu.
Wydaje
mi się jednak, że w Polsce niewielu jest fanów tego spektaklu, dlatego dla
wszystkich zainteresowanych krótko o tym, o czym opowiada Hamilton. To historia życia Alexandra Hamiltona, pierwszego
sekretarza skarbu i jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Musical
prowadzi nas przez większość życia głównego bohatera, od roku 1776, kiedy to
Hamilton poznał Aarona Burra po przeniesieniu się do Nowego Jorku, aż do roku
1801, w którym zmarł. To historia o gonieniu za marzeniami, o zgubnej często
ambicji, sile miłości i kruchości przyjaźni. Jednocześnie to portret walki o
wolność amerykanów, którzy za wszelką cenę próbowali wyrwać się spod rządów
angielskiego króla Jerzego III. Wydaje się nudne? Do niedawna też tak myślałam.
Zwłaszcza, że jedna z moich ulubionych piosenek z musicalu opowiada o tworzeniu
finansowego planu dla państwa i negocjowaniu położenia stolicy... Ale zacznijmy
od początku.
[źródło] |
Lin-Manuel
był pewien, że hip-hop jest jedynym sposobem na opowiedzenie tej historii, bo
właśnie ten gatunek muzyki jest, według niego, językiem rewolucji. Historia
samotnego sieroty, który wydostał się z zapomnianej przez świat wyspy tylko dzięki
swojemu pisarskiemu talentowi, a potem rozpoczął walkę o wolność Stanów Zjednoczonych, rodziła się w głowie
twórcy aż siedem lat, by w końcu zawojować świat. W 2009 roku Miranda otrzymał
zaproszenie od Michelle i Baracka Obamy do Białego Domu, gdzie zaproponowano mu
występ i zaznaczono, że gdyby miał coś na temat historii kraju, byliby
niezmiernie wdzięczni. I tak utwór otwierający musical, "Alexander
Hamilton", miał swoją premierę. Gdy Lin-Manuel mówił o tym, jak
zainspirowała go historia pierwszego sekretarza skarbu i napisał o nim
piosenkę, ze strony widowni usłyszał salwę śmiechu. Ten się śmieje, kto się
śmieje ostatni?
[źródło] |
Historia
Alexandra Hamiltona, który w Stanach Zjednoczonych osiągnął spektakularny
sukces, by potem równie znacząco doprowadzić do własnego upadku, łączy w sobie
wszystkie gatunki muzyczne, z którymi Lin-Manuel Miranda miał najwięcej
styczności. To głównie hip-hop, ale nie brakuje tu także poruszających ballad
("Burn"), r&b, inspirowanego twórczością m.in. Beyonce czy
Destiny's Child ("Helpless", "The Schuyler Sisters"), czy
nawet jazzu w ustach samego Thomasa Jeffersona! Mieszanka ta tworzy prawdziwie
wybuchowy efekt, który pozostaje w pamięci widza i słuchacza na bardzo długo.
Tym bardziej, że w tekstach nie brakuje humoru, ironii czy nawet kilku
przekleństw. Nowoczesna wersja historii, która uczy, bawi i jednocześnie
porusza do głębi.
Znacie
może ten tytuł? Lub słyszeliście cokolwiek na temat Hamiltona? Jeżeli bylibyście zainteresowani, chętnie rozwinę temat.
Myślę, że zgłębiłam go na tyle, że mogłabym zaskoczyć was niejedną ciekawostką
zarówno na temat piosenek, jak i samego procesu tworzenia musicalu. A może wy
zaskoczycie mnie? Piszcie!
Wydaje mi się, że wbrew temu co piszesz, Hamilton jest w Polsce bardzo popularny :) Cały musicalowy świat się nim zachwyca i ten szał nie ominął też naszego kraju :p Ja również uwielbiam Hamiltona - to chyba jedyna forma hip-hopu jaką mogę z przyjemnością słuchać ;)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie i bardzo się cieszę, że tak mówisz. Napisałam tak bo znam stosunkowo niewiele osób, które wiedzą cokolwiek na ten temat. Ale prawda, nie mam kontaktu z ludźmi związanymi z musicalem w jakikolwiek sposób. Bardzo mnie to cieszy, bo jest czym się zachwycać! ;D Co do muzyki, mam podobnie, zwykle słucham czegoś kompletnie innego... ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna wiem, że MUSZĘ kiedyś to zobaczyć. Mam nadzieję, że znajdę w internecie, na razie nie mam pieniędzy na samolot. Ale oczywiście chcę kiedyś wszystko zobaczyć na żywo, szczególnie moje ulubione francuskie musicale. :D
OdpowiedzUsuńJeżowo pozdrawiam
Wielbiciel musicali Nikodem z Jeże czytają
Hamilton jest mi dobrze znany i to nie od dzisiaj, jestem ogromną fanką musicali :) Większość moich znajomych ucieka na dźwięk słowa 'musical' ale nic nie poradzę że na mnie te klimaty całkowicie działają!
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Nawet o tym nie słyszałam...
OdpowiedzUsuń