Znacie
to uczucie, kiedy bezsilność nie pozwala racjonalnie myśleć? Kiedy musicie
patrzeć na to, co dzieje się dookoła, nie do końca rozumiejąc aktualny stan
rzeczy i bez możliwości jakiegokolwiek na niego wpływu? Czyż to nie jedno z
najgorszych odczuć?
Samolot
pasażerski w drodze to Tel-Awiwu znika z radarów, a wszelki kontakt z maszyną
znika. Na pokładzie znajduje się Aneta, narzeczona Filipa, która miała odbyć
podróż do Ziemi Świętej przed ich ślubem. Poleciała sama, ponieważ Filipa
zatrzymały w domu zobowiązania. Jednakże jej podróż na zawsze zmienia życie
zarówno jej, jak i narzeczonego.
Co
właściwie stało się z samolotem? Czy wydarzyła się tragedia, która pozbawiła
życia dziesiątki istnień? Międzynarodowe służby bezskutecznie poszukują oznak
katastrofy. A gdy ginie kolejny samolot, pula pytań pozostałych bez odpowiedzi
wciąż się powiększa. Nawet chwilowy kontakt z maszyną nie jest w stanie
przywrócić nadziei na szczęśliwy powrót pasażerów do domu. Filip szuka na
własną rękę jakichkolwiek informacji i przez przypadek odkrywa, że miejsca, z
których nadawane zostawały sygnały tworzą na mapie... heksagram. Czy
pasażerowie przeżyli? I co z całą tą historią ma wspólnego tytułowa
"Czarna Madonna"
To
jedna z większych niewiadomych, które przyszło mi opisywać w ostatnim czasie.
Dlatego zanim zacznę rozpisywać się na temat książki samej w sobie, powinno się
tutaj znaleźć kilka słów wyjaśnienia. Uwielbiam horrory zarówno w wersji
literackiej, jak i filmowej. Są to zwykle pozycje dość krwawe, wywołujące
uczucie strachu przez dziwne, wyskakujące znikąd brzydactwa itp. Jednakże żadna
siła nie zmusi mnie do obejrzenia "Egzorcysty" (choć powieść
czytałam, nie bez uszczerbku na psychice) czy "Egzorcyzmów Emily
Rose". To tematyka horroru, która niemal mnie paraliżuje i przez długi
czas nie pozwala mi powrócić na normalny tok myślenia. Wywołuje koszmary, z
gatunku tych najgorszych.
"-To coś, co powinieneś zrobić sam - powiedziała.
- Lepiej bym się poczuł, gdybyś tam była.
- Ale może nie chodzi o to, żebyś się dobrze poczuł."
Dlatego
czytanie "Czarnej Madonny" było w pewnych momentach nie do
zniesienia. Szczególnie nocą, kiedy cały dom cichnie, a fabuła wkracza w
rejony, które bardzo łatwo potrafią nakierować wyobraźnię na niewłaściwe tory.
Wtedy każdy najmniejszy szelest straszy.
Tym
większe wrażenie wywiera cała opowieść ze względu na to, że główny bohater był
wcześniej księdzem. A w jego życie wkracza czyste zło, od którego nie jest w
stanie sam się uwolnić. Choć dużo trudniej przychodzi przede wszystkim jego
zdefiniowanie.
Dlatego
właśnie tak trudno mi określić własną opinię na temat tej książki. Mimowolnie
podczas czytania porównywałam ją do FENOMENALNEGO "Behawiorysty" i
przyznam szczerze, byłam pewna, że "Czarna Madonna" nie dorasta mu do
pięt. Ale im dalej, tym moje zdanie coraz bardziej się zmieniało. I choć nadal
nie wiem, która z tych książek jest lepsza, to nie o porównywania tutaj chodzi.
Są to powieści skrajne od siebie różne i, trzeba przyznać, nie trafią do
każdego. Sama nigdy nie powiedziałabym, że tak poruszy mną horror religijny. I
nie o kwestię wiary tutaj chodzi, a o umiejętność opisania przerażających w
swej tajemniczości wydarzeń. Brawo, Autorze. Ponownie.
Większość
osób, która mnie zna, doskonale wie, że o powieściach Remigiusza Mroza jestem w
stanie mówić bez przerwy, dlatego pod koniec postaram się streścić bardziej
konkretnie. Lekki styl pisania,
mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji i dające do myślenia zakończenie, dużo
mniej wywierające wrażenie niż w innych powieściach (nadal mam w pamięci
zakończenie "Inwigilacji", które wciąż trudno mi wybaczyć!), ale
końcowe wydarzenia wydają się idealną klamrą spinającą tą historię w całość. "Czarna Madonna" to opowieść, która może nie jest
pełnokrwistym horrorem, jednakże straszy przez obezwładniające uczucie
niepokoju.
Dziś
premiera! Potrzeba większej zachęty?
Dobrze widzieć Cię znowu! ♥ Nie potrzeba większej zachęty, wiesz, że nie. :D
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że w końcu wróciłam ;*
UsuńBardzo się cieszę, że znów piszesz. Ja mam identycznie, bardzo lubię horrory, lecz "Egzorcysty" nawet nie próbuję obejrzeć, chociaż czytałem (recenzja u mnie na blogu). Uwielbiam Remigiusza Mroza i jego "Behawiorysta" to według mnie najlepsza powieść. "Czarna Madonna" bardzo mnie poruszyła, bo horrory z tematyką religijną - demony, opętania - są mega poruszające. No cóż, mnie także się spodobała, zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/07/29-przedpremierowo-czarna-madonna.html
xx K
Podpisuję się pot Twoim komentarzem rękami i nogami :D
UsuńDo tego autora nigdy nie trzeba mnie zachęcać :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi, a bardzo cieszy ;D
UsuńNo i to jest pozadny blog, nie to co taki jeden z zajacem w tytule...
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!
Jestem bardzo ciekawa tej książki :) bardzo :)
OdpowiedzUsuńNic tylko łapać i czytać ;D
UsuńDobra przekonałaś mnie ^^
OdpowiedzUsuńWiem ;D
UsuńZawiodłam się na niej. Dla mnie miała więcej słabych momentów niż tych naprawdę wciągających. ;)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, nie dorównywała poziomem poprzednim powieściom Mroza i zakończenie mnie zawiodło, ale ogólnie rzecz biorąc nie żałuję ;)
UsuńNa 100% przeczytam, bo lubię powieści w takim klimacie (mimo że z reguły się ich boję :)). Może uda mi się to zrobić jeszcze w te wakacje, a nawet lepiej by było, bo w czasie szkoły nocna bezsenność nie jest wskazana :D
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Nocna bezsenność u mnie gości właśnie w okresie studiów :D Teraz mam wakacje i często łapię się na tym, że chodzę spać jak dziecko, 22 i lulu ;D
UsuńJutro lecę po tą książkę! Zapowiada się genialnie. Uwielbiam takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
kwiatki-wariatki.blogspot.com
Czekam w takim razie na opinię! ;)
Usuń