poniedziałek, 9 lipca 2018

Czy prawdziwa miłość wśród blasków fleszy może przetrwać? - "W rytmie serc" - Layla Wheldon [#46]


            Znacie tak zwany "syndrom drugiego tomu", znany również jako "syndrom drugiej części"? Pozostając jednak przy książkach, to sytuacja, kiedy autor wydaje fenomenalnie dobrą książkę, po czym na fali popularności swojego tytułu tworzy drugą część, która okazuje się niemal boleśnie gorsza od swojej poprzedniczki. W przypadku Layli Wheldon i jej serii "Dance, sing and love" miałam wątpliwości, przyznaję. Pierwsza część osiągnęła spektakularny sukces, osiągając kilka milionów wyświetleń na Wattpadzie, a kiedy historia ta ukazała się w formie książki, czytelniczki oszalały. Sama znalazłam w "Miłosnym układzie" mnóstwo niedociągnięć, jednak cała historia miała w sobie coś, co wzbudzało ciekawość i dlatego z niecierpliwością czekałam na rozwinięcie tej historii. I takim sposobem właśnie skończyłam "W rytmie serc". 



            I co mogę powiedzieć od razu? Lepsze od jedynki! Zdecydowanie, zarówno pod względem warsztatowym, jak i fabularnym. Autorka uczyniła spory krok naprzód, mimo że od wydania jej pierwszej książki nie minęło wcale dużo czasu. W "Miłosnym układzie" nie było już stylistycznych kwiatków, od których kręciło mi się w głowie. Tutaj były tylko momentami przydługie i zbyt szczegółowe opisy takich zwykłych, domowych czynności, co w pewnym momencie irytowało. Poza tym? Dla mnie, realizacyjnie, bomba. 

             Autorka postawiła przed sobą trudne zadanie jeżeli chodzi o poprowadzenie fabuły. Wszyscy ci, którzy czytali część pierwszą wiedzą, że zakończyła się ona dość... spektakularnie i trudno było się domyślić, w jaki sposób główni bohaterowie sobie poradzą z konsekwencjami. Okazuje się, że Layla Wheldon poradziła sobie z tym zadaniem znakomicie, prowadząc zarówno Livię, jak i Jamesa poprzez wszystkie stawiane przed nimi przeszkody, jednocześnie rozwijając ich relację pod względem emocjonalnym w taki sposób, że bohaterowie nie utracili swojego dawnego charakteru. Livia wciąż jest niepewna siebie, jednakże nie traci woli walki, a James mimo sporej zmiany stylu życia, nie utracił ironicznego poczucia humoru. Dodatkowo, przed Livią i Jamesem pojawiają się nowe perspektywy, dzięki czemu czytelnik z ciekawością zastanawia się, jak poradzą sobie z rzeczywistością zupełnie inną niż ta, do której przywykli. A zmian jest sporo, uwierzcie mi. I to dużych zmian. 


            Właściwie jedynym zarzutem, jaki mam do całej fabuły jest moja obawa co do rozwinięcia tej historii. Trochę brakowało mi sfery zawodowej życia Livii i Jamesa, choć autorka mimo wszystko skupiła się na niej dużo bardziej niż w pierwszej części. Przeszkadzało mi także to, że pojawiły się tutaj wątki fabularne bardzo przewidywalne pod takim względem, że czytelnik słysząc słowo "showbiznes" jest w stanie od razu domyślić się, co może się wydarzyć. Głównie chodzi mi tutaj o wątek sądowej batalii, jaka czeka Livię. Dlaczego? Tego już nie zdradzę. I mam nadzieję, że ta historia nie rozwinie się tak, jak domyślam się, że się rozwinie. Naprawdę brakuje na rynku zaskakujących, niestereotypowych romansów, a seria Layli Wheldon ma spory potencjał wybić się na szczyt wśród innych podobnych historii. Oby tendencja ta się nie zmieniła. 

         Podsumowując, drogie romantyczki, to historia dla was. Dobrze napisana, z bohaterami pełnymi sprzeczności, ale także mającymi swój charakter. Jak dla mnie, nie potrzeba nic więcej do szczęścia. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję autorce oraz wydawnictwu Editio Red

https://www.facebook.com/editiored/

1 komentarz :

  1. Książka nie w moim guście. Ja poza tym nie lubię czytać książek, wolę jak ktoś mi czyta. Proszę, zajrzyj do mnie: https://bartollandia.blogspot.com/2018/10/autobusy-prl-u.html

    OdpowiedzUsuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators