Osobiście
uważam, że ostatnimi czasy stanęłam przed trudnym zadaniem. Stawiłam czoła
czemuś, czego unikam jak ognia od dość długiego czasu i napawało mnie niemal
paniką, jak tylko o tym pomyślałam. Ktoś mógłby pomyśleć, cóż to takiego? Co
jest tak okropne, że kierowałam swoim życiem tak, by mieć z tym jak najmniej
wspólnego? Tak, moi drodzy. Chodzi o czytanie romansów.
Ale
żeby nie było, romantyzm w mojej duszy tkwi i czasem pozwolę sobie na
zatonięcie w miłosnej historii, zwykle pod postacią twórczości mojej ukochanej
Philippy Gregory, bo i dzieje sławnych królowych to także romanse. Nie
wspominając już o jednej z moich współczesnych mistrzyń powieści obyczajowych i
romantycznych, Jojo Moyes. "Zanim się pojawiłeś" wciąż dumnie zdobi
moją półkę. To właśnie te powieści sprawiły, że przestałam panicznie uciekać od
wątków miłosnych w książkach.
Co
więc przyciągnęło mnie do "Dance, Sing, Love. Miłosny układ"? Kiedyś,
w zamierzchłych czasach, w kinach pojawił się film, który na zawsze zawładnął
moim sercem i do teraz wspominam go z uśmiechem na twarzy i łezką wzruszenia w
oku. "Step Up: Taniec Zmysłów" wytyczył ścieżkę filmów tanecznych,
gdzie muzyka była tłem dla tlącego się bardziej lub mniej gwałtownie uczucia.
"Dance, Sing, Love" od razu skojarzyło mi się z podobnym klimatem,
dlatego sięgnęłam po tą książkę bez wahania.
Livia
Innocenti jest tancerką zarówno z zamiłowania, jak i zawodu. Jako wyróżniająca
się talentem członkini topowej grupy tanecznej, brała udział w wielu nagraniach
i publicznych występach, ściśle związanymi z gwiazdami światowego formatu. Mimo
że utalentowana, szła przez życie świadoma swoich wad i w stosunkach z innymi
ludźmi ceniła bezpośredniość i szczerość. Dlatego kiedy na swojej drodze
spotkała mężczyznę, z którym przyszło jej pracować przy jednym z większych
projektów w swojej karierze, wiedziała, że będzie to przeprawa niełatwa. James
Sheridan, znany wokalista i zabójczo przystojny idol ludzi na całym świecie,
rusza na trasę koncertową po najpiękniejszych miastach Europy. A wraz z nim
cała koncertowa ekipa, łącznie z Livią.
Okazuje
się, że osobowość znana głównie z tabloidów i telewizji nie jest tak
zachwycająca, jak wcześniej się wydawało. W starciu z Livią, która jako jedna z
niewielu pozostaje poza urokiem przystojnego muzyka, James wydaje się godnym
przeciwnikiem. Jednakże tych dwoje zmuszonych jest blisko ze sobą
współpracować, mimo wzajemnej niechęci. Niechęci, która szybko przeradza się w
silne, niemal zaborcze uczucie. Czy tej dwójce przeznaczone jest szczęście? Czy
dadzą radę czekającym ich przeciwnościom losu?
Co
bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie w tej powieści, to fakt, iż jej najmocniejszą
stroną, moim zdaniem, są relacje pomiędzy bohaterami. Jeżeli przyjaźń, to
bezinteresowna i pełna wsparcia. Taka, jak pomiędzy główną bohaterką i jej
najlepszą przyjaciółką, Kathy, gdzie jedna poświęciłaby dla drugiej bardzo
wiele. Taka, jak pomiędzy Jamesem a Zafirem, prawdziwie męska przyjaźń, gdzie
jeden jest w stanie opanować gwałtowne emocje u drugiego, jednocześnie nie
bojąc się zdrowo przyłożyć, gdy drugi zachowuje się niewybaczalnie. Jeżeli
miłość, to pełna namiętności, tęsknoty i partnerstwa, taka jak pomiędzy Kathy i
Zafirem, których relacja wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika i określa
idealnie wizję dobrego, zgranego związku.
[źródło] |
Jednakże
miłość to także niezaprzeczalnie ból, zazdrość i poświęcenie. Niczym burza z
piorunami na spokojnym dotychczas morzu. Bo kto wie, co może się stać, kiedy
spotkają się dwa silne charaktery, próbujące za wszelką cenę dojść do
porozumienia.
Jeżeli
chodzi o bohaterów, James wydaje mi się, mimo wszystko, mocnym punktem tej
powieści. Zmienia się stopniowo, z każdą kolejną stroną możemy zauważyć zmiany,
jakie zaszły w jego myśleniu z biegiem czasu. Tym bardziej, że w pewnym
momencie możemy poznać wydarzenia z właśnie jego perspektywy. I tak, nie
wszystkie jego wybory były mądre, ale najważniejsze pytanie brzmi, czy będzie
potrafił naprawić swoje błędy?
Podsumowując,
to historia wciągająca bez reszty od pierwszej strony. Od samego początku
lądujemy w świecie muzyki i tańca, która staje się tłem dla nadchodzących
wydarzeń. I mimo że fabuła sama w sobie nie zaskoczyła mnie bardzo (z wyjątkiem
zakończenia, Autorko, jak można pozostawić w takim stanie swoich
czytelników?!), to historia idealna na lato, pełna emocji. I zaskakująco dobrze
napisana, zważywszy na to, że to debiut. Ale 2,5 miliona odsłon na Wattpadzie
robią wrażenie, prawda?
Za możliwość przeczytania książki oraz bycia jej dumną ambasadorką bardzo dziękuję autorce oraz wydawnictwu Editiored.
Taniec nie należy do moich ulubionej formy aktywności i ciężko jest mi znieść jego motyw w literaturze i filmie, dlatego książkę raczej sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ifeelonlyapathy.blogspot.com
Jesteśmy pod naprawde wielkim wrażeniem!
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam się nauczyć pięknie tańczyć, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze coś poczynię w tym kierunku! Na chwilę obecną zostało mi chyba tylko czytanie o tym jak ktoś to robi! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja zawsze lubiłam romantyczne historie w każdej postaci, dlatego ta powieść na pewno mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńI gratulacje przede wszystkim! :)