Kiedy
po zakończeniu I wojny światowej Benito Mussolini obiecał swoim obywatelom, że
na zawsze pozbędzie się z ich kraju wszelkich przedstawicieli mafii,
przestępczy proceder kwitł w najlepsze. Jednak bezwzględna i brutalna
administracja tego włoskiego polityka sprawiła, że największe rodziny mafijne
zaczęły masowo uciekać do USA. I jako że trafili do prawdziwego przestępczego
raju, ich działalność mogła być kontynuowana i z biegiem lat stawać się
prawdziwą potęgą, mnożącą się na cały świat. Także w Polsce. Remigiusz Mróz
podjął się trudnego zadania przedstawienia gangów działających na terenie
Warszawy pomiędzy I a II wojną światową.
Głównego
bohatera Świtu, który nigdy nie nadejdzie,
Ernesta Wilmańskiego, poznajemy gdy przybywa do Warszawy, aby po trudnych
przeżyciach rozpocząć w tym mieście nowe życie. Chciał znów mieć czystą kartę,
rozpocząć uczciwą pracę, być może w biurze. Nie trudno się domyślić, że
wszystkie jego plany bardzo szybko wzięły w łeb. Kiedy usłyszał niedaleko
krzyki młodej dziewczyny i zobaczył, że w pobliskim zaułku zaatakował ją jakiś
mężczyzna, już wiedział, że jego życie w Warszawie na pewno nie będzie
spokojne. Nie mógł wiedzieć, że chcąc zwyczajnie pomóc, wpląta się w
niebezpieczny świat mafii. Trafia na teren Banników, gangu działającego na
Śródmieściu. I dodatkowo solidnie daje w kość jednemu z jego członków. Wraz z
kolejnymi stronami książki dowiadujemy się, jak bardzo interesującą przeszłość
miał Ernest i że im bardziej chciał się od niej oderwać, tym skuteczniej do
niego wracała.
Jednocześnie
poznajemy także Elizę Zarzeczną, młodziutką posterunkową, członkinię nowo
powstałego oddziału policji złożonego wyłącznie z kobiet. Ich zadaniem było
pomaganie ofiarom sutenerstwa i maksymalne eliminowanie nierządu na ulicach
Warszawy. Jednakże jej losy także podążają w zupełnie innym kierunku i Eliza,
pragnąca za wszelką cenę wypełnić swój obywatelski obowiązek, wplątuje się w
sieć niebezpiecznych wydarzeń, dzięki którym będzie mogła udowodnić
niezmierzoną rolę kobiet w policji. Czy uda jej się zapobiec ogólnej opinii o
tym, że kobieta i mundur nigdy nie będą szły w parze? Udowodnienie swojej
własnej wartości w świecie zdominowanym przez mężczyzn może stać się równie
trudne, co ściganie najgorszych przestępców.
Lecz
prawdziwie zachwycająca i wciągająca bez reszty historia rozpoczyna się dopiero
wtedy, gdy w wyniku pewnych wydarzeń Eliza i Ernest będą musieli znaleźć między
sobą nić porozumienia. Mimo że z zupełnie odmiennych powodów.
Każdy,
kto chociażby słyszał np. o Ojcu
Chrzestnym jest w stanie wyobrazić sobie jak mogłoby wyglądać działanie
mafii. Jak włoskie ugrupowania traktowały siebie nawzajem jak rodzinę, chronili
się i bezwzględnie mścili na wszystkich, którzy podnieśli rękę na kogoś
bliskiego. Remigiusz Mróz przedstawił w swojej książce gang Banników pod przywództwem
Fryderyka Hertza. Działanie i struktura tego ugrupowania, choć różniąca się od
tej, którą kojarzymy chociażby z filmów, bardzo do niej dąży. Tu wciąż
nieocenioną wartością jest honor i bezgraniczna wierność przywódcy. Nawet
nieznaczne przewinienia mogą zostać karane śmiercią. Zastraszanie w formie
wysyłania w świat "znaków" w postaci zwłok było na porządku dziennym.
Za wtargnięcie członków jednego gangu na teren drugiego również groziła sroga
kara.
Więc
wyobraźcie sobie jak ta delikatna równowaga ulega zniszczeniu, kiedy ktoś
złamie jedną z tych niepisanych zasad, a gangi w Warszawie rozpoczynają walkę
między sobą, przede wszystkim o dominację i bogactwo. A wśród tego zgiełku
Ernest i Eliza będą musieli znaleźć sposób, by przetrwać w ten niekończącej się
grze pozorów.
Źródło |
Świt, który nie nadejdzie jest już
trzecią książką Remigiusza Mroza, którą miałam okazję przeczytać. I bardzo
żałuję, że odkryłam tego autora tak późno. Będąc szczerą, początek książki nie
za bardzo mi się podobał. A szczególnie fragmenty opisujące Elizę, jej cichą,
spokojną i kompletnie nie pasującą do zawodu policjantki partnerkę i ten cały
kompleks zbawienia świata. Jednak nie warto się zrażać! Zdecydowanie nadrabiały
fragmenty z perspektywy Wilmańskiego, a akcja ruszyła na łeb na szyję w
momencie, kiedy losy Elizy i Ernesta zaczęły na dobre się ze sobą splatać.
Oprócz mafijnych porachunków autor bezbłędnie przedstawił atmosferę Warszawy w
okresie międzywojennym. Oczyma wyobraźni widziałam pojawiające się na ulicach
pierwsze automobile, tramwaje zaprzęgnięte w konie czy riksze. Dzięki
perspektywie Elizy mogłam także dowiedzieć się, jak w tamtych czasach ciężko
było być kobietą. A szczególnie taką ambitną, która chciała coś zmienić,
udowodnić swoją wartość i na zawsze zetrzeć z ust mężczyzn drwiące uśmiechy.
Oczywiście,
całym sercem polecam Świt, który nie
nadejdzie. I to nie tylko entuzjastom opowieści o przestępczym półświatku.
Fani twórczości Remigiusza Mroza doskonale wiedzą, jak dobrym jest on pisarzem.
Jego styl jest lekki i pozwala na połknięcie prawie sześciuset stron dosłownie
w jeden dzień. A dla tych, którzy nie wiedzą - Mróz jest prawdziwym mistrzem
zwrotów akcji i zakończeń, które dosłownie wbijają w fotel i przyprawiają o
zawał serca. Przywołuje on do życia niezwykłych bohaterów, których losy
śledzimy z zapartym tchem, nieustannie błagając o więcej.
Czy
potrzebna jest jeszcze zachęta?
~*~
Bardzo miło jest znów wrócić do recenzowania, czuję się jakby minęły wieki odkąd ostatni raz coś publikowałam. Mam nadzieję, że będzie to przygoda równie ciekawa, jak poprzednio.
Pozdrawiam!
To się nazywa powrót w wielkim stylu. :) Bardzo lubię książki autora, a ta jeszcze na mnie czeka, więc recenzja dla mnie idealna. Ale to po sesji..:D
OdpowiedzUsuńZnam ten ból ;) Ja na szczęście już po ;) Życzę powodzenia!
UsuńTa książka jeszcze czeka na mojej półce na przeczytanie, choć jest nieliczną z powieści Mroza, której jeszcze nie przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że "Świt, który nie nadejdzie" był dużo słabiej promowany niż na przykład "Wotum nieufności" czy powieści z Chyłką, bo sama jakoś nie słyszałam, kiedy została wydana ;)
Usuń