Wojna
Dwóch Róż toczyła się w Anglii w latach 1455-1485 pomiędzy dwoma rodami: Yorków
i Lancasterów. Walkę o tron angielski w "Czerwonej królowej" widzimy
z perspektywy Małgorzaty Beaufort - kobiety, która wprowadziła na tron dynastię
Tudorów. Ale po kolei.
Główną
bohaterkę powieści poznajemy, gdy jest zaledwie dziesięcioletnią dziewczynką.
Niezwykle pobożna, pragnie wstąpić do klasztoru i na zawsze oddać się służbie
Bogu. Ale, jak to w tamtych czasach bywało, jej rodzina miała wobec niej inne
plany. Została zaręczona z Edmundem Tudorem i wieku zaledwie trzynastu lat,
urodziła swoje pierwsze dziecko - Henryka Tudora, który okazuje się dziedzicem tronu angielskiego z linii
Lancasterów. Jednak gdy wybucha wojna i władzę w Anglii przejmują Yorkowie, syn
Małgorzaty jest zmuszony uciekać do Bretanii, gdzie pod okiem swojego stryja,
Jaspera, przygotowuje się do powrotu na ojczyste ziemie i objęcia tronu.
Przez
całą powieść obserwujemy, jak z podlotka Małgorzata staje się dojrzałą, pewną
swoich racji kobietą. Przez całe życie uważała się za wybrankę Boga i
wiedziała, że stoi on za tym, by władzę w Anglii objął jej syn, Henryk.
Poświęciła wszystkie swoje siły, aby przez wiele lat przygotowywać grunt pod
powrót syna. Nauczyła się grać na ludzkich emocjach, uśmiechać się do złej gry
i wzbudzać zaufanie u swoich największych wrogów. Nawet sama ustawiła sobie
małżeństwo z jednym z najbliższych doradców króla Edwarda IV Yorka, Tomaszem
Stanleyem. Doskonale wiedziała, że potrzebuje nie towarzysza życia, a partnera
w konspiracji. Jak to mówią, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze
bliżej...Małgorzata Beaufort [źródło] |
Postać
Małgorzaty Beaufort poznałam przy okazji czytania innej powieści Philippy
Gregory - "Wiecznej księżniczki". Była tam przedstawiona jako
bezwzględna, aż nazbyt konserwatywna babcia młodego księcia Walii, Artura. Tak
naprawdę w "Czerwonej królowej" obraz ten doskonale się dopełnia.
Małgorzata od najmłodszych lat była uważana za pobożną do granic możliwości.
Jednak nieobca była jej zazdrość i pycha, co niejednokrotnie doprowadzało ją na
skraj porażki. Na kartach tej powieści obserwujemy nie tylko jej walkę po
szczęśliwy powrót syna, ale także jej walkę z samą sobą. Kierując się wzorem
Joanny d'Arc, pragnęła wyzwolić Anglię spod władzy uzurpatorów i zapisać się w
pamięci ludu jako bohaterka. Chciała rządzić własnym życiem, być odpowiedzialna
za własne wybory. Nie dla niej było życie typowej niewiasty, przeznaczonej
jedynie do usługiwania mężowi i rodzenia synów. Dopiero z biegiem lat zdawała
sobie sprawę, że jej dziecięce ambicje są dużo cięższe do spełnienia niż
myślała. Jednak pewne wartości, wpojone przez samą siebie w latach dzieciństwa,
nie opuszczały jej nigdy.
Oczywiście,
podczas czytania wiele razy nasuwają się pytania: czy Małgorzata Beaufort
rzeczywiście była wybranką Pana Boga i widywała od niego wyraźne znaki,
świadczące o tym, że Jego wolą jest objęcie tronu przez młodego Tudora? A może
racjonalny punkt widzenia przysłaniała jej ambicja i pycha i po prostu nie
widziała dla siebie innego przeznaczenia, niż władza i zrzucała to na
"wolę Boga"? Jej marzeniem do samego końca było podpisywanie swoich
listów Małgorzata Regina...
Philippa
Gregory jest jedną z moich ulubionych autorek beletrystyki historycznej.
Przedstawia w swoich powieściach najważniejsze wydarzenia historii często z
perspektywy niezwykle silnych i bardzo różnych od siebie kobiet. Małgorzata
Beaufort, której w "Wiecznej księżniczce" szczerze nie lubiłam, w
"Czerwonej królowej" stała się dla mnie postacią niezwykle
fascynującą i złożoną. Nawet po przeczytaniu powieści można przez długi czas
analizować motywy jej działań.
Róże Lancasterów i Yorków [źródło] |
Dzieła
tej autorki czyta się jednym tchem. Sama nigdy nie byłam fanką powieści
historycznych - nudziły mnie i sprawiały, że odkładałam książkę na bok po
przeczytaniu ledwie kilkudziesięciu stron. Ale Philippa Gregory to zmieniła. I,
prawda, początki tego typu powieści są dość trudne i mogą wydawać się nużące, jednak
warto przecierpieć ten wstęp. Potem akcja leci na łeb na szyję, a czytelnik
niemal wtapia się w świat dworskich intryg i bezwzględnej walki o władzę.
W
2013 roku powstał serial "Biała królowa", oparty na książkach
Philippy Gregory. Opowiada on o Wojnie Dwóch Róż z perspektywy trzech
niezwykłych kobiet: Elizabeth Woodville, Małgorzaty Beaufort i Anny Neville.
Sama jeszcze nie miałam okazji go oglądać, ale doborowa obsada zachęca do
nadrobienia zaległości. No i są to w końcu czasy, które zainspirowały George'a
R.R. Martina do napisania "Gry o tron"!
Jestem bardzo ciekawa, czy
czytaliście powieści tej autorki lub widzieliście serial i jakie macie na ten
temat opinie.
Bardzo lubię książki Gregory, ale ta seria jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsza autorka powieści historycznej, wybacz ale jak dla mnie bije na łeb Gortnera :D Czerwona królowa przede mną, ale po lekturze Wiecznej Księżniczki chyba nie polubie głównej bohaterki :D Piękna recenzja :*
OdpowiedzUsuńNo ej, a "Przysięga królowej"? Gortner też jest super. Ale chyba nasza Renata Czarnecka i tak trochę go bije na głowę. Facet za bardzo się skupiał moim zdaniem na Elżbiecie Tudor w swoich książkach...
UsuńPrzysięga była wspaniała z dwóch powodów :
Usuń1. Izabela była super babką, jedyną w swoich czasach. Nie siedziała i lamentowała nad swoim losem tylko przywdziewała zbroje i walczyła jak najlepszy żołnierz.
2. Ferdynand <3 I tu nic już więcej mówić nie trzeba :D
Gortner jest dobry, ale Gregory według mnie lepsza :D
Wiesz, od kiedy wpisałam w wyszukiwarkę "czerwona królowa" w celu znalezienia Victorii Aveyard marzyło mi się przeczytać ten drugi wynik wyszukiwania czyli właśnie "Czerwoną królową" Philippy Gregory. :) Nie przepadam za literaturą historyczną, ale muszę Ci przyznać - zaciekawiłaś mnie! :) Oglądałam niektóre odcinki "Białej królowej", ale miałam straszną huśtawkę - jeden mi się bardzo podobał, a drugi już niespecjalnie. Ale może przynajmniej spróbuję? Jak mnie nie wciągnie to odłożę. :)
OdpowiedzUsuńChyba z każdym serialem tak jest, jeden odcinek jest super, a w drugim akcja zwalnia i aż chce się to odłożyć. Sama obejrzałam dopiero pierwszy odcinek i zapowiada się całkiem dobrze. A z książką, myślę, że warto spróbować. Sama nie przepadałam nigdy za historią, a teraz... no, jestem trochę maniaczką ;)
UsuńNie wiem czy z każdym, znam sporo takich, które raczej trzymają wyrównany poziom, tutaj akurat nie byłam przekonana, że tak jest. :) Ale może znający dobrze opisywaną historię też lepiej wyczuwają smaczki. :) Skoro tak mówisz, to spróbuję przynajmniej spróbować!
Usuń