środa, 25 stycznia 2017

#2. Czerwona królowa - Philippa Gregory



                Wojna Dwóch Róż toczyła się w Anglii w latach 1455-1485 pomiędzy dwoma rodami: Yorków i Lancasterów. Walkę o tron angielski w "Czerwonej królowej" widzimy z perspektywy Małgorzaty Beaufort - kobiety, która wprowadziła na tron dynastię Tudorów. Ale po kolei. 


                Główną bohaterkę powieści poznajemy, gdy jest zaledwie dziesięcioletnią dziewczynką. Niezwykle pobożna, pragnie wstąpić do klasztoru i na zawsze oddać się służbie Bogu. Ale, jak to w tamtych czasach bywało, jej rodzina miała wobec niej inne plany. Została zaręczona z Edmundem Tudorem i wieku zaledwie trzynastu lat, urodziła swoje pierwsze dziecko - Henryka Tudora, który okazuje się  dziedzicem tronu angielskiego z linii Lancasterów. Jednak gdy wybucha wojna i władzę w Anglii przejmują Yorkowie, syn Małgorzaty jest zmuszony uciekać do Bretanii, gdzie pod okiem swojego stryja, Jaspera, przygotowuje się do powrotu na ojczyste ziemie i objęcia tronu. 

                Przez całą powieść obserwujemy, jak z podlotka Małgorzata staje się dojrzałą, pewną
swoich racji kobietą. Przez całe życie uważała się za wybrankę Boga i wiedziała, że stoi on za tym, by władzę w Anglii objął jej syn, Henryk. Poświęciła wszystkie swoje siły, aby przez wiele lat przygotowywać grunt pod powrót syna. Nauczyła się grać na ludzkich emocjach, uśmiechać się do złej gry i wzbudzać zaufanie u swoich największych wrogów. Nawet sama ustawiła sobie małżeństwo z jednym z najbliższych doradców króla Edwarda IV Yorka, Tomaszem Stanleyem. Doskonale wiedziała, że potrzebuje nie towarzysza życia, a partnera w konspiracji. Jak to mówią, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej...

Małgorzata Beaufort  [źródło]
                Postać Małgorzaty Beaufort poznałam przy okazji czytania innej powieści Philippy Gregory - "Wiecznej księżniczki". Była tam przedstawiona jako bezwzględna, aż nazbyt konserwatywna babcia młodego księcia Walii, Artura. Tak naprawdę w "Czerwonej królowej" obraz ten doskonale się dopełnia. Małgorzata od najmłodszych lat była uważana za pobożną do granic możliwości. Jednak nieobca była jej zazdrość i pycha, co niejednokrotnie doprowadzało ją na skraj porażki. Na kartach tej powieści obserwujemy nie tylko jej walkę po szczęśliwy powrót syna, ale także jej walkę z samą sobą. Kierując się wzorem Joanny d'Arc, pragnęła wyzwolić Anglię spod władzy uzurpatorów i zapisać się w pamięci ludu jako bohaterka. Chciała rządzić własnym życiem, być odpowiedzialna za własne wybory. Nie dla niej było życie typowej niewiasty, przeznaczonej jedynie do usługiwania mężowi i rodzenia synów. Dopiero z biegiem lat zdawała sobie sprawę, że jej dziecięce ambicje są dużo cięższe do spełnienia niż myślała. Jednak pewne wartości, wpojone przez samą siebie w latach dzieciństwa, nie opuszczały jej nigdy. 

                Oczywiście, podczas czytania wiele razy nasuwają się pytania: czy Małgorzata Beaufort rzeczywiście była wybranką Pana Boga i widywała od niego wyraźne znaki, świadczące o tym, że Jego wolą jest objęcie tronu przez młodego Tudora? A może racjonalny punkt widzenia przysłaniała jej ambicja i pycha i po prostu nie widziała dla siebie innego przeznaczenia, niż władza i zrzucała to na "wolę Boga"? Jej marzeniem do samego końca było podpisywanie swoich listów Małgorzata Regina... 

                Philippa Gregory jest jedną z moich ulubionych autorek beletrystyki historycznej. Przedstawia w swoich powieściach najważniejsze wydarzenia historii często z perspektywy niezwykle silnych i bardzo różnych od siebie kobiet. Małgorzata Beaufort, której w "Wiecznej księżniczce" szczerze nie lubiłam, w "Czerwonej królowej" stała się dla mnie postacią niezwykle fascynującą i złożoną. Nawet po przeczytaniu powieści można przez długi czas analizować motywy jej działań. 

Róże Lancasterów i Yorków [źródło]

                Dzieła tej autorki czyta się jednym tchem. Sama nigdy nie byłam fanką powieści historycznych - nudziły mnie i sprawiały, że odkładałam książkę na bok po przeczytaniu ledwie kilkudziesięciu stron. Ale Philippa Gregory to zmieniła. I, prawda, początki tego typu powieści są dość trudne i mogą wydawać się nużące, jednak warto przecierpieć ten wstęp. Potem akcja leci na łeb na szyję, a czytelnik niemal wtapia się w świat dworskich intryg i bezwzględnej walki o władzę.
               
                 W 2013 roku powstał serial "Biała królowa", oparty na książkach Philippy Gregory. Opowiada on o Wojnie Dwóch Róż z perspektywy trzech niezwykłych kobiet: Elizabeth Woodville, Małgorzaty Beaufort i Anny Neville. Sama jeszcze nie miałam okazji go oglądać, ale doborowa obsada zachęca do nadrobienia zaległości. No i są to w końcu czasy, które zainspirowały George'a R.R. Martina do napisania "Gry o tron"!



                     Jestem bardzo ciekawa, czy czytaliście powieści tej autorki lub widzieliście serial i jakie macie na ten temat opinie. 


7 komentarzy :

  1. Bardzo lubię książki Gregory, ale ta seria jeszcze przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsza autorka powieści historycznej, wybacz ale jak dla mnie bije na łeb Gortnera :D Czerwona królowa przede mną, ale po lekturze Wiecznej Księżniczki chyba nie polubie głównej bohaterki :D Piękna recenzja :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ej, a "Przysięga królowej"? Gortner też jest super. Ale chyba nasza Renata Czarnecka i tak trochę go bije na głowę. Facet za bardzo się skupiał moim zdaniem na Elżbiecie Tudor w swoich książkach...

      Usuń
    2. Przysięga była wspaniała z dwóch powodów :
      1. Izabela była super babką, jedyną w swoich czasach. Nie siedziała i lamentowała nad swoim losem tylko przywdziewała zbroje i walczyła jak najlepszy żołnierz.
      2. Ferdynand <3 I tu nic już więcej mówić nie trzeba :D
      Gortner jest dobry, ale Gregory według mnie lepsza :D

      Usuń
  3. Wiesz, od kiedy wpisałam w wyszukiwarkę "czerwona królowa" w celu znalezienia Victorii Aveyard marzyło mi się przeczytać ten drugi wynik wyszukiwania czyli właśnie "Czerwoną królową" Philippy Gregory. :) Nie przepadam za literaturą historyczną, ale muszę Ci przyznać - zaciekawiłaś mnie! :) Oglądałam niektóre odcinki "Białej królowej", ale miałam straszną huśtawkę - jeden mi się bardzo podobał, a drugi już niespecjalnie. Ale może przynajmniej spróbuję? Jak mnie nie wciągnie to odłożę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba z każdym serialem tak jest, jeden odcinek jest super, a w drugim akcja zwalnia i aż chce się to odłożyć. Sama obejrzałam dopiero pierwszy odcinek i zapowiada się całkiem dobrze. A z książką, myślę, że warto spróbować. Sama nie przepadałam nigdy za historią, a teraz... no, jestem trochę maniaczką ;)

      Usuń
    2. Nie wiem czy z każdym, znam sporo takich, które raczej trzymają wyrównany poziom, tutaj akurat nie byłam przekonana, że tak jest. :) Ale może znający dobrze opisywaną historię też lepiej wyczuwają smaczki. :) Skoro tak mówisz, to spróbuję przynajmniej spróbować!

      Usuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators