niedziela, 20 stycznia 2019

Czy Tir Alainn przetrwa, gdy giną opiekunki Starych Miejsc? - "Filary Świata" - Anne Bishop [#75]


                Anne Bishop swego czasu święciła triumfy na polskim rynku wydawniczym dzięki swojej uwielbianej przez wielu serii fantasy. Dlatego rozpoczęcie nowej serii "Tir Alainn" przez autorkę, okazało się swego rodzaju małym wydarzeniem, a dla mnie, świetną okazją na poznanie twórczości Bishop. Nie orientowałam się nawet, czy jest to tzw. "high fantasy", czy może powieść młodzieżowa z magicznym klimatem... 



                Wiedźmy zwykle kojarzą się raczej w zły sposób, chociaż współczesna kultura zna także te "dobre" przypadki. Anne Bishop stworzyła te kobiety władające potężną magią jako strażniczki Starych Miejsc. To swego rodzaju opiekunki ziem, dbające o ich bezpieczeństwo i urodzaj. Jednak w tym świecie istnieją także ludzie, którzy dar magii uważają za przekleństwo i obwiniają wiedźmy za wszelkie zło. Dlatego Inkwizytorzy ruszają w drogę, aby oczyścić okolicę ze zgubnego wpływu wiedźm żyjących między ludźmi.  Coraz więcej z nich w paskudny sposób traci życie, co wyraźnie wpływa na równowagę pomiędzy światem ludzi, a krainą Tir Alainn, w której od zawsze żyły Fae. Magiczne istoty zdolne do zmiany swojej postaci od zawsze żyły w izolacji, odwiedzając ludzki świat tylko od święta lub by zaznać odrobiny dobrej zabawy. Jednak kiedy wraz ze znikaniem kolejnych wiedźm drogi do Tir Alainn ulegają zniszczeniu, rozpoczyna się walka o życie jednej z ostatnich wiedźmy w okolicy, Ari. 

                Ari jednak okazuje się okazem dobroci serca i kobiety znającej swoje obowiązki. Jej spotkanie z Lucianem i Dianną, rodzeństwem na najwyższym szczeblu hierarchii wśród Fae, rozpoczęły się w dość dziwaczny sposób, lecz rodzeństwo zapałało do młodej dziewczyny uczuciem trudnym do zdefiniowania. Wiedźma, która pozornie nie wyróżniała się z tłumu, okazała się kluczem do uratowania ich świata. Jednak zło nigdy nie śpi, a Inkwizytor zbliża się wielkimi krokami. 

"Miał swoje powody, by karmić szlachtę chciwością, tak by przerodziła się ona w chęć eksterminacji wszystkiego, czego nie da się poskromić, ale w ostatecznym rozrachunku zarówno on, jak i baronowie osiągali swoje cele. Oni zyskiwali ziemie, na które patrzyli wcześniej zazdrosnym wzrokiem, zyskiwali dominację nad wszystkim w zasięgu ich rąk - a on niszczył czarownice."

                Jednocześnie na drodze łowcom czarownic staje Morag, kobieta nazywana Zbieraczką, Kochanką Śmierci. Jej pojawienie się zwiastuje rychły koniec, jednak przez przypadek i ona trafia na dwór Luciana i Dianny, rozumiejąc, że zadzieranie nosa i uważanie ludzi za własnych służących może szybko obrócić się przeciwko nim. Rozpoczyna się walka o przetrwanie, seria dobrych i złych decyzji, a także zrozumienie, co właściwie jest w życiu ważne. I dlaczego tak zwane Filary Świata są dla krainy nie tylko źródłem nauki, ale także nadzieją. 

                Muszę być szczera, nie zaczynało się zbyt zachęcająco. Opisy dziwnych obrzędów magicznych, mocno połączonych z seksualnością bohaterów wydawał mi się dość kiepskim wstępem do tego świata, lecz pozwolił czytelnikowi na przeciwstawienie w swojej głowie świata ludzi ze światem Fae. A są one odmienne, autorka w doskonały sposób postawiła wyraźną granicę pomiędzy Fae, którzy wydawali się władcami świata, a prostymi ludźmi, których życie ograniczało się do codziennej pracy i dbaniem o własne domostwo. Anne Bishop w piękny sposób przedstawiła jedność istot z różnych światów w obliczu narastającego niebezpieczeństwa. Ludziom dodała sił i wiary we własne umiejętności, a Fae pokazywała, że nie na wszystko w życiu mają wpływ. Jednak najbardziej wartościowymi fragmentami w całej książce były dla mnie opisy świata oczami Zbieraczki. To Morag w najbardziej jasny sposób pokazywała, jak działa świat wykreowany przez Bishop, jak równowaga pomiędzy społecznościami jest zachwiana. Kiedy to fragmenty z perspektywy Luciana, Dianny czy Ari dużo bardziej skupiały się na dramatach młodych bohaterów, często błahych w obliczu nadchodzącego niebezpieczeństwa. 

                Warto jednak przemęczyć się przez ten odrobinę odpychający początek, bo potem zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki i to, co wielbiciele fantastyki lubią najbardziej. To klasyczne przeciwstawienie dobra przeciwko złu, jednak do końca nie wiadomo, która strona zwycięży. I choć plany mogą okazywać się genialne, jak to zwykle w życiu bywa, nie wszystko da się przewidzieć. 

                Czy polecam? Nie jest to może literatura najwyższych lotów i wiem, że w tym gatunku są opowieści dużo lepsze, jednak "Filary Świata" są dobrym przykładem, jak wiele zabawy może przynieść czytelnikowi młodzieżowe fantasy. Są tu miłosne dramaty, namiętności i zazdrość, ale także magiczne klany, walka o przetrwanie i czarny charakter, którego nienawidzimy od samego początku. Najlepiej na własnej skórze sprawdzić, czy Tir Alainn przetrwa nadchodzącą zagładę... 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators