Rozpoczęcie
pisania tej recenzji zajęło mi dużo czasu, ze względu na to, że długo
zastanawiałam się, do czego w tym przypadku nawiązać. Mam wrażenie, że takich
historii jak ta opisana w "Cmentarzysku" już się nie pisze. Kojarzy
mi się z dawną twórczością Tima Burtona i treściami niby przeznaczonymi dla młodszej widowni, ale
jednocześnie przeszytymi horrorowym klimatem i ukrytym znaczeniem, które
odczytają jedynie starsi czytelnicy. Dlatego powieść ta wyróżnia się na tle
powstającej współcześnie fantastyki, a do tego jest wydana wprost bajecznie,
więc czego chcieć więcej?
A.
Forge zabiera ze sobą czytelnika do miasteczka Kostusza, z pozoru zwykłego miejsca,
w którym ludzie żyją w swojej małej rutynie, nie do końca przejmując się tym,
co dzieje się dookoła. Jednak jak każda mała społeczność, i Kostusza skrywa
mroczny sekret. Przylegające do kościoła Cmentarzysko jest nie tylko
przedmiotem opowieści rodziców, którzy chcą przestraszyć czymś swoje dziecko.
Bo mieszkańcy Kostuszy wiedzą, że jeżeli niebo spowijają czarne chmury, a powietrze
przeszywa głośny grzmot, Cmentarzysko budzi się do życia. Nikt dokładnie nie
wie, jak i większość ludzi opiera swoje zdanie przede wszystkim na domysłach i
opowieściach, jednak trwoga w ich sercach jest jak najbardziej realna.
"Ludzie nie czują braku
czegoś, co dla nich po prostu nie istnieje."
A
wśród nich jest dziewczynka, Angelika, która zdecydowanie za bardzo zwraca uwagę
na to, co ludzie o niej pomyślą. Ale z drugiej strony, kto z nas w wieku
dwunastu-trzynastu lat nie pragnął akceptacji i uznania ze strony rówieśników?
Dziewczynka z radością czeka na wymarzone wakacje w Warszawie, których
zazdrościć jej będą wszyscy znajomi. Jednak jej plany krzyżuje pojawienie się
nawiedzonej ciotki, która swoją legendą terroryzuje dzieciaki. I przez szereg
zdarzeń Angelika ląduje u ciotki na całe wakacje. Przerażona i zła staje w
mieszkaniu kobiety. Nie do końca jest jednak gotowa na to, że wakacje zmienią
się z przykrego obowiązku w prawdziwą walkę z siłami zła.
Zwykły,
rutynowy świat zmienia się w taki, w którymi zwierzęta mówią, członkowie
rodziny mają dziwne moce magiczne, Śmierć we własnej osobie nie pogardzi udkiem
z kurczaka, a ona sama musi za wszelką cenę naprawić błąd, który może mieć w
przyszłości opłakane konsekwencje. Rozpoczyna się klasyczna opowieść drogi,
która poprzecinana jest poszukiwaniem, oszustwami, rozpaczliwymi próbami
przetrwania i odkrywaniem, że życie Angeliki biegło w kierunku, w którym ona
ostatecznie nie chciała się znaleźć, a rodzina z nielubianych towarzyszy staje
się najważniejszym elementem egzystencji dziewczynki.
" -Tutaj zmieniamy wszystkie
dzieci. Chcemy, żebyś była jedną z nas, a tylko w tym miejscu jest to możliwe.
- Nie bój się. To nie będzie
bolało."
Siła
tej opowieści? Oprócz świata stworzonego przez autora samego w sobie, to
zdecydowanie bohaterowie. Tacy, którzy zmieniają się wraz z biegiem fabuły i,
przede wszystkim, są całkiem realni. To w końcu dzieci, które się boją, płaczą
i nie do końca wiedzą, co mają robić. Nie znają życia, zadają pytania (często
głupie), ale jednocześnie rozpaczliwie starają się dopasować do sytuacji i
tyczy się to zarówno Angeliki, jak i jej młodszego brata, Marka. No i sama
Śmierć, nazywana również Kostuchą, z którą są związane pewne żarty sytuacyjne,
ale także przedstawiana jest jako prawdziwa reprezentantka wierności i
bezwzględna obrończyni własnych ideałów. Nawet jeżeli cena jest zbyt wysoka.
Jakieś
wady? Właściwie żadne konkretne. Historia napisana jest zaskakująco dobrze,
każdy z bohaterów ma swoją własną duszę i zgodnie z nią się wypowiada, dlatego
nie widać pod tym względem żadnych błędów stylistycznych. No i opisy otoczenia
budzą wyobraźnię. Naprawdę, bardzo nie chciałabym spotkać martwych dzieci.
Serio. Jedyną rzecz, która trochę mi przeszkadzała, to odrobinę za małe
zarysowanie antagonisty pod względem psychologicznym i relacji z jednym z
głównych bohaterów powieści. Ale kto wie, może wszystko jeszcze przed nami.
"Cmentarzysko"
jest książką, która poruszyła we mnie pewną nostalgiczną strunę, przez co
kończyłam czytać trochę ze ściśniętym gardłem. Ta historia przywołuje we mnie
wszystkie najlepsze wspomnienia lektur sprzed lat i twórców, których doceniam
po dziś dzień. Na myśl przychodzi mi chociażby "Seria Niefortunnych
Zdarzeń". Teraz nie ma takich książek! A przynajmniej ja na takie nie
trafiam. Dlatego cieszę się także z otwartego zakończenia, co każde mi myśleć,
że A. Forge ma nam jeszcze coś do pokazania. Ja czekam z niecierpliwością!
Książka nadal dostępna jest w limitowanej serii tutaj: https://klobook.com/sklep/
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz