sobota, 11 sierpnia 2018

Zderzenie dwóch różnych charakterów... w pociągu - "Drań z Manhattanu" - Vi Keeland, Penelope Ward [#53]


                Mówi się o tym, że miłość jest ślepa. Że nigdy nie wiadomo, kiedy obezwładniające wręcz uczucie do drugiej osoby uderzy do głowy, sprawiając, że człowiek nie będzie w stanie myśleć o nikim innym. I często zdarza się tak, że nie jest konieczne zobaczenie czyjejś twarzy, żeby szaleńczo się w tej osobie zakochać. Pisarski duet, czyli Vi Keeland i Penelope Ward w zaskakujący sposób połączyły parę głównych bohaterów "Drania z Manhattanu". Wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie w pociągu, jeden zgubiony telefon i brutalne zderzenie z podłym charakterkiem jego właściciela by rozpocząć pełną emocji opowieść o szaleńczym uczuciu, które rozbudziło się w dużej mierze za pomocą kilku dwuznacznych zdjęć. Dwie skrajnie różne od siebie osoby: on, finansista z własną firmą i pokaźnym majątkiem, od którego sekretarki uciekają po kilku dniach, a nawet godzinach pracy i ona, wyróżniająca się z tłumu piękna Włoszka, która z upodobaniem farbuje końcówki swoich włosów zgodnie z aktualnym nastrojem. Czy tak dwie odmienne osobowości są w stanie uspokoić wzajemnie dręczące ich demony? 


                A oprócz namiętności i pełnego pasji uczucia mamy tutaj byłych kochanków, tajemnice z przeszłości, które nagle ujrzą światło dzienne, całkowicie zmieniając rzeczywistość Grahama i Sorai. Dla niego oznaczać to będzie nagłe dojrzenie do akceptacji nowej sytuacji, w której dokonanie wyboru wydaje się całkowicie niemożliwe. Dla niej będzie to strach przed odrzuceniem, odepchnięciem na boczny tor, a także irracjonalny strach przed tym, że postępowanie jej ojca z przeszłości może rzucić się cieniem na jej aktualne życie. Czy ta historia może skończyć się happy endem

"Za dużo się w życiu nacierpiałam. Obiecałam sobie, że nigdy już nie otworzę się przed nikim w ten sposób, dopóki nie będę miała pewności, jakie ma intencje."

             Przyznam szczerze, że z początku "Drań z Manhattanu" wywołał we mnie dość duże poczucie zawodu. No bo naprawdę, czy autorki współczesnych romansów nie potrafią wymyślić czegoś innego niż milionowa już wersja "Pięćdziesięciu twarzy Greya"? Ale mimo to czytałam dalej, i całe szczęście. Bowiem Keeland i Ward poszły w dość niespodziewanym kierunku, co wyszło im w stu procentach na lepsze. Każde z jej bohaterów odkrywa kolejne karty ze swojego życia, poznajemy motywy zachowania Grahama (które są całkiem sensowne!) i wszystko to, co wobec niego dręczy Sorayę. Oboje przechodzą długą drogę, w której nie brakuje zarówno wzlotów, jak i upadków, dzięki czemu każde z nich przechodzi swego rodzaju przemianę. Dojrzewają do tego, by odejść z własnej strefy komfortu i właściwie nauczyć się żyć na nowo. Szczęśliwie. 

"Tamtej nocy w końcu zmieniłam kolor końcówek. [...] Do obecnej sytuacji pasował tylko jeden kolor. Kod czerwony."

                I mimo że historia ta jest dość prosta i właściwie nie wnosi wiele nowego wśród powieści tego gatunku, to mimo wszystko "Drań z Manhattanu" dostarcza wiele pozytywnych emocji w czasie czytania. A czyta się wyjątkowo szybko, autorki mają lekkie pióro. Właściwie jedynym moim zażaleniem jest to, że Vi Keeland i Penelope Ward mogłyby stworzyć tą powieść trochę obszerniejszą i skupić się dużo bardziej na tym, co otacza Grahama i Sorayę, a nie tylko na tym, co właściwie jest między nimi. Rozwinięcie ich otoczenia dużo lepiej pozwoliłoby ich poznać. Co prawda dostaliśmy część informacji co i dlaczego wpłynęło na ich charaktery, jednak zbliżenie się bardziej do charyzmatycznej babci Grahama czy sytuacji rodzinnej Sorai dopełniłoby ten obraz w stu procentach. 

                Jeżeli szukasz literatury kobiecej, przy której będziesz się dobrze bawić, to tytuł dla Ciebie. Jednakże wiedz, że to historia prosta i dość przewidywalna, dlatego nie wymagaj zbyt wiele pod względem fabularnym. Myślę jednak, że wielbicielki gatunku będą zadowolone. Ja, mimo że powieści tego typu czytuję dość rzadko, bawiłam się świetnie. 

Za możliwość poznania tej historii serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.  

https://pl-pl.facebook.com/editiored/

1 komentarz :

  1. Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa tej książki! :D Uwielbiam Vi Keeland i czuję, że ta historia mi się spodoba :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators