środa, 13 grudnia 2017

#33. Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie - Janusz Leon Wiśniewski



                Ileż to razy słyszałam skierowane zarówno do mnie, jak i do innych słowa w stylu "docenisz, dopiero jak stracisz" i dotyczyło to praktycznie każdej dziedziny życia. Od zwykłych przedmiotów, po najbliższe osoby, których obecność w życiu nie zawsze się zauważało. Najgorsze jest to, że często dostrzeże się własne szczęście dopiero wtedy, kiedy życie pójdzie w zupełnie nieoczekiwanym kierunku, często gdy spojrzy się śmierci prosto w twarz. 


                Narrator w książce "Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie" obudził się po sześciu miesiącach śpiączki. Aż trudno sobie to wyobrazić, spać przez pół roku, nie wiedząc, co dzieje się dookoła. Nie mając świadomości, kto pojawia się przy łóżku, po cichu modląc się, by leżąca w nim osoba w końcu otworzyła oczy. Dlatego kiedy główny bohater w końcu budzi się w pewnym szpitalu w Amsterdamie, w pewnym sensie uczy się życia na nowo. Stara się powrócić zarówno ciałem, jak i umysłem do momentu, w którym jest egzystencja w pewnym sensie się zatrzymała. A to rodzi wspomnienia. Na kartach książki biegniemy razem z narratorem przez dużą część jego życia. Dowiadujemy się, że jest on utalentowanym matematykiem ze sporym dorobkiem naukowym. Ma ukochaną córeczkę i byłą żonę. I że w jego życiu pojawił się szereg kobiet, które miały spory wpływ na jego postrzeganie świata. Co zauważył dopiero teraz. Była zakochana studentka, była pełna uczucia matka, była prawdziwie artystyczna dusza i była kobieta niemal wyzywająco pewna siebie. Aż wreszcie była kobieta z natury ciepła i otwarta, i mimo że obca, okazała się bliższa niż narrator by myślał. Były typowe romanse, pełne namiętności. Były uczucia, zarówno głębokie, jak i te ulotne. Były przyjaźnie. Jedno jest jednak pewne, kobiety pokazały głównemu bohaterowi inne aspekty życia i pozwoliły mu spojrzeć na to, co go otacza z innej perspektywy. 

                Książka Janusza Leona Wiśniewskiego to prawdziwa droga przez życie. To zarówno niemal naukowa analiza każdej chwili, jak i emocjonalna kolejka górska. Razem z narratorem przeżywamy jego wzloty i upadki, obserwujemy w dużej mierze jego błędy i jak stara się z nimi radzić. A w tle kobiety, które kochały jego i które on kochał, lub myślał, że kochał. I, co zaskakujące, wiele z nich pamiętało o nim nawet wtedy, kiedy on walczył o powrót do rzeczywistości podczas sześciu miesięcy śpiączki. I bało się o to, czy w ogóle wyzdrowieje. 

[źródło]
                Nie jest to książka łatwa, do połknięcie na jeden raz. To opowieść, która wymaga wyjątkowego skupienia, by w pełni docenić jej psychologiczną wartość. To historia, która automatycznie zmusza czytelnika do analizy własnego życia i jego przewartościowania. Jednocześnie stylistycznie to prawdziwy majstersztyk, dzięki czemu ma się wrażenie, że czyta się historię wyjątkową. Jak intymne wyznanie, najbardziej chronione wspomnienia. Jakby narrator otwierał przed czytelnikami fragment życia, którym nigdy nie chciał się dzielić. 

                To moje pierwsze spotkanie z twórczością Janusza Leona Wiśniewskiego, ale jak udane! Myślałam, że będzie to klasyczna obyczajowa historia, a otrzymałam opowieść tak życiową i pełną znaczenia, dlatego bez wyrzutów sumienia mogę powiedzieć, że jest to najlepsza polska książka, jaką czytałam w ostatnich latach. Jestem pod wielkim wrażeniem. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

https://www.znak.com.pl/wydawnictwo-Znak-Literanova

2 komentarze :

  1. Swego czasu uwielbiałam twórczość Wiśniewskiego, ale niestety od pewnego czasu zauważyłam taką schematyczność w jego utworach, że już mi zbrzydło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm ciekawe. Nie jestem wielką fanką autora, "Samotność w sieci" mnie nie porwała, ale widząc te pozytywy o tej książce... Musze to przemyśleć (bo rosnący stos książek nie pozwala na takie ot dorzucanie kolejnych :D).

    OdpowiedzUsuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators